wtorek, 28 lutego 2017

BOOKi W PODRÓŻY

  Hej, jak pewnie wiecie niestety, skończyły się ferie. Ja jednak postanowiłam wrócić do tych cudownych dni i przygotowałam coś w rodzaju "fotorelacji" z mojego wyjazdu.

Pobudka o trzeciej, piętnaście godzin jazdy, ale chociaż jest co poczytać.
 

Mniam!
     
Wejście do Narnii- ulubione miejsce w mieszkaniu

Jeden z najlepszych soundtracków<3
Moje ukochane<3
 

niedziela, 26 lutego 2017

RECENZJA KSIĄŻKI "PIĄTA FALA. BEZKRESNE MORZE" RICK'A YANCEY

  Hej, w dniu dzisiejszym zapraszam Was na przeczytanie mojej opinii na temat kolejnej części cyklu "Piąta fala", która zdecydowanie cierpi na syndrom drugiego tomu.
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY DOTYCZĄCE PIERWSZEGO TOMU
  Cassie i jej przyjaciele ukrywają się w opuszczonym hotelu. Wszędzie grasują żołnierze Voscha. Ben musi być dowódcą, a jednocześnie wyleczyć się po postrzeleniu. Sam dowiaduje się od siostry o śmierci ich ojca i jego kontakty z Cassie zdecydowanie się pogarszają, ponieważ ją za to obwinia. Dodatkowo, pewnego dnia zaczynają po kolei znikać członkowie tej grupy i nikt nie wie, gdzie są.
  Nawet nie wiecie, jak ciężko było nakreślić fabułę książki, w której nie dzieje się kompletnie nic. Gdy kolejni bohaterowie zaginęli to reszta niby chce ich szukać, ale ich nie szuka. Ta fabuła jest jak ciepła kluska.
  Sporo jest tu filozoficznych rozważań, ambitnych metafor i porównań. Ja rozumiem, że to świadczy, o tym na jakim poziomie jest kunszt autora, ale to nie jest mój klimat i w momencie, gdy mam w książce czegoś takiego za dużo to po prostu się nudzę.
  Poza tym, to ile razy Rick Yancey użył zwrotu "bezkresne morze" jest aż śmieszne. Wiadomo, autorzy zazwyczaj starają się umieścić w swojej powieści nawiązanie do tytułu, ale to, co zrobił twórca "Piątej fali" to przesada.
  Nie rozumiem Cassie. Bardzo mało myśli ona o Evanie, w którym jest zakochana i który poświęcił dla niej życie, a to jest dość dziwne. Do tego pozwala się całować Benowi, z którym nie ma żadnych romantycznych relacji.
  Plusem powieści "Piąta fala. Bezkresne morze" jest to, że lepiej poznajemy Ringer. Czytelnikowi zostaje pokazane jej bardziej delikatne i ludzkie oblicze. Dowiadujemy się też więcej o jej życiu.
  Nie podoba mi się w tej pozycji również to, że Rick Yancey zmienia typ narracji. W jednym rozdziale jest ona pierwszoosobowa, a w kolejnym trzecioosobowa. Nie wiem, czy generalnie jest to uznawane za błąd, ale mi to przeszkadzało.
  Muszę jednak zaznaczyć, że czytając tą historię czasami odczuwa się zaskoczenie. Niektóre rozwiązanie także są takie, których czytelnik się nie spodziewa. Niestety, to nie jest w stanie uratować całej książki i pozostaje po niej lekki niesmak.

sobota, 25 lutego 2017

DARY ANIOŁA BOOK TAG

  Hej, jeśli jesteście na tym blogu już jakiś czas to pewnie wiecie, że w styczniu zaczytywałam się w serii "Dary Anioła" Cassandry Clare. Kompletnie mnie ona pochłonęła, więc stwierdziłam, że fajnie, by było zrobić tag na jej temat. Planowałam go zrobić wcześniej, ale cóż... Nie przedłużając, zapraszam na Dary Anioła Book Tag.
POST MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY
1. Ulubiona postać
  Nie mogę się zdecydować między dwoma postaciami, a mówię tu o Isabelle i Magnusie, więc w tej kategorii będą dwie osoby. Po prostu Isabelle jest niesamowita. Ona łączy w sobie cechy ikony stylu, kochającej matki, wojowniczki i po prostu uwielbiam ją. Magnus też jest świetny, zabawny, ale też odpowiedzialny i rozsądny.
2. Najmniej lubiana postać
  Bez ceregieli powiem, że tą bohaterką jest Clary. Ona tak mnie irytowała przez całą serię, że to jest aż niezwykłe. Nienawidzę, gdy postać w ogóle nie zastanawia się nad tym, co robi, a Clary właśnie tak postępowała.
3. Twoja przynależność(Nocni Łowcy, Wilkołaki itp.)
  Nad tym muszę się dłużej zastanowić. Wiadomo, kocham Nocnych Łowców, ale oni są zbyt nieustraszeni, jak dla mnie i chyba nie czułabym się dobrze w tej roli. W takim razie muszę wybrać jakąś grupę z Podziemnych i raczej postawię na Czarowników ze względu na moją miłość do magii i to, że będę jak Magnus, a kto nie chciałby być jak on?
4. Ulubiona para
  Zdecydowanie stawiam na Simona i Isabelle. Jak ja ich kocham! Najlepsza para na świecie. Oni są dla siebie idealni, mimo, że początkowo wydaje się, że wcale tak nie jest. Ta dwójka stała się jedną z moich ulubionych par w literaturze, o których napisałam także post.
5. Ulubiona przyjaźń
  Wybieram relację Clary i Simona, bo mimo, że tej pierwszej nie toleruję to ich przyjaźń jest naprawdę piękna.
6. Najmniej lubiana przyjaźń
  Stawiam na przyjaźń Jocelyn i Luke'a, bo oni są stworzeni, by być razem jako para, a nie przyjaciele.
7. Ulubiona runa
  Mam nadzieję, że dobrze mi się wydaje, że runy dla małżeństw nie zostały konkretnie nazwane, ale wybieram właśnie je.
8. Wymarzona aktorka grająca Clary
  Kwestia, kto będzie grał Clary jest mi obojętna, bo jej nie lubię, ale jeśli mam wybierać to stawiam na Emmę Stone.
9. Wymarzony aktor grający Jace'a
  Sam Claflin, bo bardzo dobrze wcielił się w Finnick'a z "Igrzysk Śmierci", a on jest podobny charakterem do Jace'a.
10. Ulubiony cytat
  Ja nie zapamiętuję cytatów i ich nie zaznaczam. Musicie się z tym pogodzić.
11. Ulubiona śmierć
  Mnie zachwyciło to, w jaki sposób Cassandra Clare przedstawiła śmierć Sebastiana. Niby największy zwyrodnialec w całej serii, a płakałam po nim, jak bóbr.
12. Ulubiony moment Clary i Jace'a
  Nie lubię tej pary, więc nie odpowiem na to pytanie. Moim zdaniem, Jace też nie jest idealny, ale zasługuje na kogoś lepszego.
13. Ulubiona scena walki
  Wydaje mi się, że mogę w tej kategorii postawić na walkę na statku Valentine'a w "Mieście popiołów". Było tam mnóstwo demonów, jak w każdej walce, ale ogólnie była wyjątkowo mroczna atmosfera w porównaniu z innymi potyczkami.
14. Scena, która wywołała u ciebie płacz
  Moment, gdy Isabelle prawie umiera, gdy Simon częściowo traci pamięć i gdy Sebastian ginie.
15. Scena, która wywołała u ciebie śmiech
  Było wiele takich scen i nie jestem w stanie wymienić tylko jednej, ale najczęściej były to momenty z Jasem lub Magnusem.
16. Moment najbardziej trzymający w napięciu
  Wybieram moment, gdy Clary zastanawiała się, czy się poświęcić dla przyjaciół i zostać z Sebastianem w piekle.
17. Ulubiony czarny charakter
  Zdecydowanie Sebastian.
18. Ulubiony moment w "Darach Anioła"
  Było tam tyle scen, które kocham, że nie mogę wybrać jednej.
19. Scena, która cię zaskoczyła
  Moment, gdy okazało się, że Jace i Clary są rodzeństwem, chociaż tak naprawdę nim nie są. To skomplikowane.
20. Bohater, za którego byś umarła
  Simon.
21. Coś, co byś zmieniła w tej serii
  Zmieniłabym główną bohaterkę.
22. Którą serię przeczytałaś jako pierwszą?
  Przeczytałam tylko "Dary Anioła", ale mam w planach też "Kroniki Bane'a".
23. Kiedy pierwszy raz natknęłaś się na twórczość Cassandry Clare?
  Jeśli chodzi o to, kiedy o niej usłyszałam to nie wiem, ale raczej dość dawno, a jeśli chodzi o czytanie to w styczniu tego roku.
24. Ulubiona seria
Czytałam jedynie "Dary Anioła".
25. Oglądałaś film "Miasto kości"?
  Tak, ale nie cały czyli do momentu, gdy Clary i Jace całują się w oranżerii.
26. Podobał ci się?
  Powiedzmy, że mam do niego stosunek raczej negatywny.
27. Co byś w nim zmieniła?
  Aktorów grających Jace'a i Alec'a.
28. Ulubiona piosenka z "Miasta kości"?
  No cóż, nie znam ani jednej.
29. Ulubiony moment z "Miasta kości"?
  Zdecydowanie ten, gdy Clary i Jace lecą wampirzym motocyklem. To było dla mnie takie wielkie: wow.
30. Czy jesteś zadowolona z całej serii i że ją przeczytałaś?
  Oczywiście, kocham ten cykl i teraz jest jednym z moich ulubionych.

środa, 22 lutego 2017

RECENZJA KSIĄŻKI "PIĄTA FALA" RICK'A YANCEY

  Hej, dziś przygotowałam dla Was recenzję pierwszego tomu "Piątej fali". Tym samym zaczęłam ostatnią serię z tych, które dostałam na święta.
  Trwa inwazja obcych na Ziemię. Zamierzają oni pozbyć się ludzkości zsyłając na planetę rozmaite nieszczęścia. Pozbawiają ludzi prądu, zsyłają epidemię. Najcięższym ciosem jest jednak to, że nie wiadomo komu ufać, ponieważ obcy przejęli ciała niektórych osób. Na Ziemi zostało jedynie kilka tysięcy ludzi, a wśród nich Cassie. Będzie ona musiała stoczyć bitwę z samą sobą i przekonać się, czy może jednak obdarzyć kogoś zaufaniem.
  Ta książka należy do tych, w których trzeba przebrnąć przez pierwszą połowę, by rozwinęła się akcja. W początkowej części mamy sceny aktualnych wydarzeń pomieszane z scenami z przeszłości. Rozumiem, że trzeba było pokazać historię bohaterów, ale jakoś nie umiałam się w nią wciągnąć, bo wiedziałam, czym to wszystko się skończy.
  Styl pisania Rick'a Yancey, przynajmniej dla mnie, wybija się wśród innych młodzieżówek. Ma on w sobie pewną surowość, która mi się kojarzyła z George'm Orwellem.
  Moim zdaniem, bohaterowie są świetnie wykreowani i ogromnie wielowymiarowi, pokazane jest jakie wydarzenia ich ukształtowały. Nie da się ich jednak polubić, ale mam wrażenie, że to, żeby czytelnik pałał sympatią do postaci nie było największym celem autora, więc nie jest to wielki minus.
  Do głównej bohaterki, o wdzięcznym imieniu Cassiopeia(rodzice chyba musieli jej nie lubić) muszę się jednak przyczepić. Jest ona najbardziej niewdzięcznym stworzeniem, jakie znam. Ja wiem, że podczas najazdu obcych na Ziemię standardy dobrego wychowania i ogólnie wszystkiego się zmieniają, ale bez przesady. W czasach, gdy na jedzenie trzeba polować chłopak częstuje ją rosołem, a ona ma do niego pretensje. Brak słów. Poza tym, wygłasza dość żenujące uwagi na temat jego wyglądu.
  Stykamy się tu jednak z wieloma postaciami, które intrygują. Mam tu na myśli Ringer i Filiżankę. Czytelnik zastanawia się, co sprawiło, że ta pierwsza jest taka, a nie inna, co wydziela nutę tajemniczości. W Filiżance natomiast fascynuje to, że ma ona siedem lat, a w tak trudnych czasach musiała zdecydowanie szybciej dorosnąć.
  Z wyjątkiem pierwszej połowy "Piątej fali" to ta książka podobała mi się. W zakończeniu Rick Yancey naprawdę mnie zaskoczył i to, jak przewraca wszystko do góry nogami jest niesamowite. Wydaje mi się, że ta powieść jako początek serii jest bardzo dobra. Mam nadzieję, że w pozostałych częściach autor jeszcze podniesie poziom i będzie jeszcze bardziej szokował czytelnika.

sobota, 18 lutego 2017

MOJE ULUBIONE KSIĄŻKOWE PARY

  Hej, w dniu dzisiejszym zapraszam Was na drugi i już ostatni post z okazji walentynek, w którym przedstawię Wam związki, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Kolejność jest przypadkowa.
OSTATNIA PARA ZAWIERA SPOILER DOTYCZĄCY KSIĄŻKI "HARRY POTTER I PRZEKLĘTE DZIECKO"
Winston i Julia z książki "Rok 1984" George'a Orwella
  Para niezasłużenie pomijana w recenzjach "Roku 1984", a szkoda, bo stanowi dość ważny element w tej powieści. Związek Winstona i Julii jest inny niż wszystkie. Nie jest przesłodzony, a wręcz przeciwnie jest wyjątkowo gorzki i prawdziwy. Temperamenty tych dwojga niesamowicie do siebie pasują i ta para zdecydowanie zasługuje na większą sławę.
  Isabelle Lightwood i Simon Lewis z serii "Dary Anioła" Cassandry Clare
  Moje najświeższe odkrycie, jeśli chodzi o OTP. Do tego związku musiałam się przekonać, ta dwójka też sama ze sobą musiała się dotrzeć, by można było ją pokochać. Ten związek to gra przeciwieństw, ale wbrew nim i wszystkiemu Isabelle i Simon niesamowicie do siebie pasują i razem wywołują ogromne ciepło w sercu czytelnika.
Net i Nika z serii "Felix, Net i Nika" Rafała Kosika
  Kolejne potwierdzenie przysłowia, że przeciwieństwa się przyciągają. Ułożona Nika oraz Net z fryzurą a'la szalony naukowiec. Ta dwójka jest niezwykle urocza i tak naprawdę w żadnej książce z tej serii, którą ja bym czytała nie było oficjalnego ogłoszenia, że oni są razem. Nawet jeśli w pozostałych nie ma takiej informacji to i tak wiadomo, że oni są dla siebie stworzeni.
Jacob i Emma z serii "Pani Peregrine" Ransom'a Riggs'a
  Niesamowita dwójka z genialnej serii. Bez tego związku nie byłoby tego cyklu, bo on jest podporą wszystkiego, co się tam dzieje. Pewnie duże znaczenie w tym, że tak uwielbiam tą parę ma też to, że sama Emma jest moją ulubioną postacią z tej serii. Nie zmienia to, jednak faktu, że z Jacobem jest jeszcze lepsza i ta para pokonuje dla miłości czas, zwycięża nad wszystkim i po prostu jest przecudowna.
Bellatrix i Voldemort?
  Tak naprawdę nie wiem do jakiej książki przypisać tą parę. To, że taki związek miał miejsce jest tylko wspomniane w książce "Harry Potter i Przeklęte Dziecko", a w pozostałych częściach w ogóle nie ma o nim mowy. Mogę się jedynie domyślać, że była taka para, ponieważ z tego związku powstała Delphini. Pominę fakt, że ciąża Bellatrix w ogóle nie ma racji bytu, ponieważ to nieistotne. Najważniejsze jest to, że ona była z Voldemortem. Zawsze marzyłam o tym, żeby te postacie zostały połączone i moje marzenie się spełniło. Niestety, mogę sobie tylko wyobrażać losy tej mrocznej dwójki.

piątek, 17 lutego 2017

RECENZJA KSIĄŻKI "DZIEWCZYNA, KTÓRĄ KOCHAŁEŚ" JOJO MOYES

  Hej, dzisiaj mam dla Was recenzję książki, którą dostałam na urodziny i, która kompletnie mnie zaskoczyła. Jest ona potwierdzeniem przysłowia, że nie można oceniać po pozorach. Opis z tyłu, tytuł oraz okładka, która swoją drogą bardzo mi się podoba, wskazywała na coś całkowicie innego, coś banalnego, przesłodzonego i coś, co mi się w ogóle nie spodoba.
  Francja, 1916 rok. Sophie Lefevre żyje w małym miasteczku pod niemiecką okupacją. Każdego dnia walczy o przetrwanie siebie i swojej rodziny oraz wyczekuje powrotu męża. Pewnego razu, dostaje ona rozkaz, by gotować dla Niemców stacjonujących w jej okolicy i gościć ich w swoim hotelu. Sophie, jednak wzbudza niepokojąco duże zainteresowanie dowódcy tego oddziału, a jeszcze większe jej portret namalowany przez małżonka tej kobiety.
  Londyn, 2006 rok. Liv żyje samotnie w swoim ogromnym, szklanym domu. Po odejściu jej męża, Davida straciła wszelką chęć do życia. Jest zadłużona i nieszczęśliwa. W tych ciężkich chwilach pocieszenie stanowi dla niej obraz wiszący w jej sypialni pod tytułem "Dziewczyna, którą kochałeś". Niestety, ma on zostać jej odebrany, ale Liv postanawia się nie poddać i walczyć.
  Mogliście zauważyć, że jedna część historii dzieje się w czasie I wojny światowej, a druga w czasach współczesnych. Mnie osobiście bardziej poruszyła ta pierwsza, ale obie są wciągające i łączą się w subtelny sposób. 
  Mimo, że to nie jest literatura, którą zwykle czytam to ta historia mnie całkowicie pochłonęła. Mamy tu odkrywanie tajemnic z przeszłości i zdecydowanie nie jest to beztroska opowieść, czego się po niej spodziewałam. Są tu, jednak delikatne akcenty humorystyczne, które dodają całej książce lekkości, która nie przyćmiewa, jednak omawianych przez nią poważniejszych tematów.
  Bohaterowie stworzeni przez Jojo Moyes są niesamowici. Nie chodzi nawet o ich charaktery. Największym plusem głównych postaci jest ich prawdziwość. Są one genialnie wykreowane, nie są przerysowane i jest pokazane to, jak się zmieniają. Poza tym, Liv i Sophie mają w sobie ogromną dawkę odwagi i heroizmu. Poboczne postacie również nie są potraktowane po macoszemu, każdy ma charakteryzujące go cechy i wszyscy się od siebie różnią.
  Zachwyciło mnie to z jakim realizmem autorka przedstawia rzeczywistość. W "Dziewczynie, którą kochałeś" genialnie została pokazana mentalność małomiasteczkowa. Wszyscy wszystko o sobie wiedzą, każdy każdego zna i nic nie umknie uwadze mieszkańców. Jeśli jedna osoba się o czymś dowie to dowie się cała społeczność.
  Wiadomo są też elementy, w których ta powieść jest zbyt idealna. Zbyt nierealnie i romantycznie został pokazany moment poznania Sophie i jej męża Eduarda. 
  W zakończeniu Jojo Moyes sprawia, że czytelnik odczuwa mnóstwo emocji. Wyciąga wszystkie asy z rękawa i ja nie spodziewałam się jej końcowych zagrań, myślałam, że to wszystko zakończy się zdecydowanie inaczej.
  Muszę przyznać, że to było moje pierwsze zetknięcie się z tą znaną autorką. Niezwykle poruszająca "Dziewczyna, którą kochałeś" sprawiła, że zdecydowanie szybciej sięgnę po "Zanim się pojawiłeś" i inne pozycje od Jojo Moyes. 

czwartek, 16 lutego 2017

JAK TO NIE CZYTASZ KSIĄŻEK?/ŚWIAT WEDŁUG KSIĄŻKOHOLICZKI

  Hej, dziś zapraszam Was na pierwszy post z nowej serii na tym blogu. W "Świecie według książkoholiczki" będę się z Wami dzieliła swoimi przemyśleniami na temat środowiska książkowego oraz ogólnie tematyki okołoksiążkowej. Post tego typu będą się pojawiać najczęściej raz w miesiącu.
  Dziś skupimy się na osobach, które nie czytają i chcę zaznaczyć, że nie zamierzam w tym poście w jakikolwiek sposób wywyższać książkoholików. Ale już wróćmy do tematu.
  Ja osobiście nic nie mam do osób, które nie czytają, ale jeśli wiem, że ktoś kocha książki to zdecydowanie łatwiej mi zacząć z nim rozmowę. Rozumiem, jeśli ktoś czyta, ale nie jest książkoholikiem, ale nie potrafię sobie wyobrazić jak można nie czerpać przyjemności z czytania, nawet jeśli książka jest dobra.
  Z czego się, jednak bierze to, że się nie czyta? Moim zdaniem, to jest kwestia taka sama jak kultura osobista, której uczymy się od rodziców. Prawda jest taka, że jeśli rodzice w ciągu dnia nie poświęcają chwili na czytanie to dziecko też nie będzie tego robić. W moim domu naturalne jest, że przed snem, gdy jest się już w łóżku czyta się książkę. Gdy jeszcze nie byłam książkholikiem to i tak zawsze musiałam mieć jakąś książkę, żeby czytać ją do poduszki.
  Po drugie, duży wpływ też ma na nas szkoła. Ona powinna przekonywać do czytania, a robi coś całkowicie odwrotnego. Mam tu na myśli lektury, które w większości są nudne i o nich też będzie osobny post. Dlatego, jeśli w domu dziecko nie zostanie przekonane do czytania to szkoła jeszcze ten stan rzeczy przypieczętuje. Cała nadzieja w rodzicach.
  Moim zdaniem, brak chęci do czytania bierze się również stąd, że ktoś nie trafił nigdy na książkę, która, by go zachwyciła, ponieważ gdyby tak było to chciałby poznać więcej taki powieści i odczuwać jeszcze raz te pozytywne emocje.
  To już koniec tego posta. Prawdopodobnie niedługo pojawi się recenzja "Dziewczyny, którą kochałeś" Jojo Moyes oraz post jeszcze trochę walentynkowy, a tymczasem ja się z Wami żegnam.

niedziela, 12 lutego 2017

RECENZJA KSIĄŻKI "POWRÓT NA ZIEMIĘ" KASS MORGAN

  Hej, w dniu dzisiejszym przychodzę do Was z recenzją już trzeciego tomu z cyklu "Misja 100", który nie uratował honoru tej serii, a wręcz przeciwnie.
  RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY DOTYCZĄCE POZOSTAŁYCH TOMÓW
  Setka zesłańców już nie jest jedynymi ludźmi z kosmosu na Ziemi. Na planetę przyleciały lądowniki z osobami, które uratowały się z Kolonii. Niestety, jest wśród nich również wicekanclerz Rhodes. Przejmuje on panowanie nad społeczeństwem, a Bellamy jest w wielkim niebezpieczeństwie, ponieważ przez niego kanclerz Jaha został postrzelony. To sprawia, że Rhodes wydaje na niego wyrok śmierci.
  W tej książce nic się nie dzieje. Jedynie początek, który opisuje ewakuację ludzi z lądowników jest ciekawy. Ta opowieść skupia się głównie na ratowaniu Bellamy'ego, a go nie darzę wielkim uczuciem, więc mi jest obojętne, co się z nim stanie. Poza tym w "Powrocie na Ziemię" jest mnóstwo błędów logicznych. Nasza planeta jest ogromna, a ewakuacja ze stacji kosmicznej przebiegała bardzo szybko i wątpię, żeby zastanawiali się wtedy, gdzie mają wylądować, bo najważniejsze było samo dostanie się na Ziemię. Tymczasem, jakże dziwnym zrządzeniem losu, lądują akurat kilka kilometrów od obozu setki. 
  Z postaciami jest tutaj nawet dobrze. Glass w tej części zrobiła coś, czego nigdy bym się po niej nie spodziewała i zasłużyła tym na mój szacunek.
  Bellamy postępuje w tej książce strasznie nielogicznie. Moim zdaniem, zamiast uciekać do obozu Ziemian powinien odejść w całkiem innym kierunku. Wtedy ludzie Rhodes'a na pewno, by go nie znaleźli. Oprócz tego nie rozumiem też tej akcji, że Luke musi oddalić się od obozu. To znaczy rozumiem, że bohaterowie myślą, że jak nie będzie Luke'a to Bellamy nie umrze, ale czy sam brak Bellamy'ego w obozie, by nie wystarczył?
  Autorka postanawia w ostatnim tomie wprowadzić dramatyzm i to jej nie wychodzi. Jest on strasznie wymuszony, nie wywołuje w czytelniku żadnych emocji. 
  Zakończenie w ogóle nie zaskakuje, za całe zło odpowiada osoba, która była podejrzewana już od końca drugiego tomu. To też jest dziwne, że bohaterowie nic z nią nie zrobili. Poszli tylko do Rhodes'a, by podzielić się z nim swoimi przypuszczeniami, a jak on powiedział, że nie mają sensu to znaczy, że nie należy nic zrobić z tym człowiekiem i zostawić go w spokoju. Brawo za logikę i słuchanie się czarnego charakteru tej książki.
  To już koniec serii "Misja 100". Cieszę się, że ją skończyłam i mogę zacząć czytać inne książki. Zdecydowanie nie polecam.

sobota, 11 lutego 2017

R.I.P. IT OR SHIP IT BOOK TAG

  Hej, dziś przychodzę do Was z postem już trochę w klimacie walentynek. Ten tag polega na tym, że na 14 karteczkach mam napisane 7 imion bohaterek literackich i 7 imion bohaterów. Następnie losuję dwa imiona i decyduję, czy shipowałabym związek tej dwójki, czy skazuję go na straty. Kolejny post z okazji Święta Zakochanych pojawi się też w przyszłym tygodniu, a tymczasem zapraszam na R.I.P. IT OR SHIP IT Book Tag.
RUNDA PIERWSZA
1. Vittora Vetra z książki "Anioły i demony" Dana Browna
2. Mare Barrow z serii "Czerwona Królowa" Victorii Aveyard
  Nie mam wątpliwości w kwestii tego związku. Zdecydowanie go ripuję. Vittoria jest wyjątkowo energiczną i zaradną młodą kobietą, a Mare nie wie, czego chce, podejmuje głupie decyzje i ogólnie jej nie lubię, więc ta para nie ma racji bytu.
RUNDA DRUGA
1. Magnus Bane z serii "Dary Anioła" Cassandry Clare
2. Clary Fray z serii "Dary Anioła" Cassandry Clare
  Już widzę, że kolejny związek do odstrzału. Mój ukochany Magnus, czyli moja ulubiona męska postać z "Darów Anioła" i Clary, która niesamowicie mnie irytowała. Pomijając fakt, że Magnus jest gejem to ten związek i tak, by nie wypalił. Magnus zasługuje na kogoś zdecydowanie lepszego, więc ripujemy.
RUNDA TRZECIA
1. Simon Lewis z serii "Dary Anioła" Cassandry Clare
2. Maven Calore z serii z serii "Czerwona Królowa" Victorii Aveyard
  Chyba nikt nie znajdzie miłości w te walentynki. Są tu dwie postacie, które bardzo lubię, ale Mavena na zasadzie takiej, jak się kocha czarne charaktery. Simon jest zbyt dobry i szlachetny i zostałby pożarty przez Mavena. Ripujemy.
RUNDA CZWARTA
1. Pat Solitan Jr. z książki "Poradnik pozytywnego myślenia" Matthew Quick'a
2. Jace Wayland z serii "Dary Anioła" Cassandry Clare
  Wiem, że jest w tym tagu dużo "Darów Anioła", ale to najlepsza seria jaką ostatnio przeczytałam, więc wybaczcie. Nad tą parą muszę się chwilę zastanowić, jednak chyba będę na nie. Pat bardzo dba o pozytywne myślenie, a Jace jest ogromnie sarkastyczny i ich charaktery mogłyby się gryźć.
RUNDA PIĄTA
1. Annabeth Chase z serii "Percy Jackson i bogowie olipmpijscy" Rick'a Riordan'a
2. Prezydent Snow z serii "Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins
  Nie, nie i jeszcze raz nie. Tego związku nawet nie będę rozważać.
RUNDA SZÓSTA
1. Clarke Griffin z serii "Misja 100" Kass Morgan
2. Isabelle Lightwood z serii "Dary Anioła" Cassandry Clare
  Tutaj może będzie pierwszy ship. Obie te bohaterki lubię, Isabelle nawet kocham i nie wiem, czy ona nie wolałaby kogoś bardziej rozrywkowego od Clarke. Z drugiej strony jej związek z Simonem bardzo mi się podoba, a ten chłopak nie jest jakoś bardzo towarzyski. Dam szansę tej parzę i ją shipuję.
RUNDA SIÓDMA
1. Romeo Montecchi z książki "Romeo i Julia" Williama Szekspira
2. Rita Skeeter z serii "Harry Potter" J.K.Rowling
  Myślę, co zrobić z tą dwójką. Mają różne temperamenty, bo Skeeter jest wyjątkowo energiczna, a Romeo jak dla mnie jest trochę bez życia. Oboje, jednak lubią dramatyzować, więc może mogłoby im się udać. Shipuję.
  To już była ostatnia para w tym tagu. Niestety, tylko niektóre postacie znalazły miłość, ale mamy czwórkę szczęśliwców, więc ja się z Wami żegnam i do następnego razu!

czwartek, 9 lutego 2017

7 TYPÓW KSIĄŻKOHOLIKÓW

  Hej, dziś zapraszam Was na przeczytanie posta, który jest swego rodzaju zapowiedzią nowej serii, która pojawi się na tym blogu. Będzie ona nosić tytuł "Świat według książkoholiczki". Będę w niej opowiadać Wam o różnych zjawiskach, które zauważam w środowisku książkowym. Nie przedłużając zapraszam na poznanie 7 podstawowych typów książkoholików!
1. BOOKOHOLIC NOCNY
  Ten typ kieruje się w swoim życiu zasadą: "Jeszcze jeden rozdział... Ewentualnie dziesięć". Zazwyczaj nie spotyka się go w ciągu dnia, ponieważ odsypia zarwaną przez książki noc. Jeśli jest zmuszony wyjść rano z łóżka to można go poznać po niedbałej fryzurze, wygodnym ubraniu oraz lekko nieobecnym spojrzeniu. Jego głównym znakiem rozpoznawczym jest kubek kawy w ręce.
2. MIŁOŚNICZKA POSPOLITA
  Osobniki z tego gatunku są najczęściej płci żeńskiej. Miłośniczka pospolita w pewnym stopniu przypomina Fangirl, jednak to nie jest ten sam typ. Omawiany przez nas rodzaj ma wielką skłonność do zakochiwania się w bohaterach literackich. Ma miliony książkowych mężów i nie może wybrać jednego z nich. Podobnie jak Fangirl masowo kolekcjonuje gadżety związane z wybrankiem książkowego serca.
3. CZYTACZ KANAPOWY
  Czytacz kanapowy jest znany ze swoich misternie wykonanych legowisk i ogromnych wymagań, co do miejsca, w którym ma pochłonąć się w lekturze. Dla tego typu czytanie bez poduszek, koców i kubka herbaty lub kawy jest nie do pomyślenia. Jest niezwykle wrażliwy na zimno oraz wszelkie inne niedogodności atmosferyczne. Zdecydowaną większość czasu spędza zaszyty w swoim przytulnie urządzonym kąciku.
4. KSIĄŻKOHOLIK WĘDROWNY
  Ten typ jest kompletnym przeciwieństwem Czytacza Kanapowego, ponieważ Książkoholika Wędrownego możecie spotkać wszędzie. Tramwaj, centrum handlowe, park. Miejsce nie jest istotne, najważniejsza jest czytana powieść. Ten gatunek najlepiej przyswaja tekst przemieszczając się i ma do perfekcji opanowane poruszanie się po mieście zerkając na rzeczy wokół siebie tylko kątem oka znad książki.
5. PĘDZIWIATR LITERACKI
  Pędziwiatr Literacki nigdy się nie zatrzymuje i brnie przez kolejne książki z prędkością światła. Najczęściej jest to spowodowane tym, że chce poznać wszystkie powieści, które ma zamiar przeczytać przed śmiercią. Wielkim problemem dla niego jest to, że ciągle do jego wielu list książek do przeczytania dochodzą nowe pozycje.
6. SROKA OKŁADKOWA
  Tak samo jak Miłośniczka pospolita najczęściej jest to kobieta. Oprawa graficzna książki jest dla niej priorytetem zaraz za treścią. Wielokrotnie zdarza jej się kupować powieści tylko ze względu na okładki. Sroki Okładkowe muszą się borykać z wieloma problemami. Nie mogą pozwolić, by książki  z tej samej serii wyglądały inaczej. Ich półek nie mogą splamić okładki filmowe. Namiętnie zbierają piękne wydania, gardzą okropnymi.
7. CZYTELNIK CHOMIKOWATY
  Ten typ jest znany z tego, że zbiera, kolekcjonuje, jednym słowem chomikuje książki. Nigdy nie przejdzie obojętnie obok księgarni, w której są wyprzedaże. Zawsze wyniesie stamtąd przynajmniej 10 powieści. Jest też mistrzem w wyszukiwaniu atrakcyjnych cen w internecie. Na jego półkach zalegają stosy jeszcze nieprzeczytanych książek, a wciąż dochodzą nowe.
  To już wszystkie typy, które miałam Wam do pokazania. Mam nadzieję, że ten post się Wam spodobał. Pisząc go doszłam do wniosku, że chyba każdy książkoholik ma trochę z każdego typu i wydaje mi się, że każdemu zdarza się zarwać noc z książką, że każdy lubi mieć piękne wydania na swojej półce, ale najlepsze jest to, że wszystkich Nas łączą te same cudowne historie.

wtorek, 7 lutego 2017

RECENZJA KSIĄŻKI "DZIEŃ 21" KASS MORGAN

  Hej, dziś zapraszam na przeczytanie recenzji drugiego tomu z cyklu "Misja 100", który jest trochę lepszy od pierwszej części, ale nadal szału nie ma.
  RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY DOTYCZĄCE PIERWSZEGO TOMU
  Setka zesłańców odkryła, że nie są na Ziemi sami. Żyją na niej również ludzie, którzy przetrwali wojnę atomową. Wydają się, jednak niezbyt zadowoleni z tego, że na ich planecie pojawił się ktoś nowy. Octavia zostaje porwana, dochodzi do morderstw, pojawiają się tajemnicze choroby. Tymczasem na stacji kosmicznej trwa zabójcza bitwa o przetrwanie.
  Fabuła tej książki nadal nie jest bardzo porywająca, ale autorka daje przynajmniej pozory, że niby coś się dzieje i czytelnik powinien trząść się z emocji. Niestety, na pozorach się kończy. Pojawiają się Ziemianie, ale tak naprawdę nic z tego nie wynika. Octavia zostaje porwana, ale też nie ma jakiejś ogromnej akcji ratunkowej. Wydarzenia na stacji kosmicznej, jednak są dosyć ciekawe i już nie jest to po prostu romans. Mamy tu wyścig z czasem i walkę o życie. 
  Pojawiają się pewne sceny, które bardzo mi się podobają. Są to momenty, gdy bohaterowie znajdują na Ziemi jakieś ślady ludzkiej działalności z czasów przed wojną. Wprowadzały one pewien nostalgiczny klimat i umieszczenie ich w tej książce było bardzo dobrym posunięciem.
  Kass Morgan nadal utrzymuje poziom, jeśli chodzi o główną bohaterkę, czyli Clarke. Drugi raz podkreślę, że ja bardzo się czepiam postaci pierwszoplanowych i nawet, jeśli w pierwszej części nic do nich nie mam to w kolejnych to się zmienia. Tu nie ma czegoś takiego, a wręcz przeciwnie, bo polubiłam Clarke jeszcze bardziej.
  Niestety, po przeczytaniu tej części przestałam szanować Bellamy'ego i jeszcze bardziej nienawidzę Wellsa. Ten drugi już nie jest tylko irytujący, on jest całkowicie bezmyślny i skutki jego działań narażają życie wielu osób.
  Wydaje mi się, że postać Sashy, czyli Ziemianki, która trafia do obozu jest nieprzemyślana. Mimo, że do jej charakteru nic nie mam i jako bohaterka nawet mi się podoba. Mam wrażenie, że początkowo była kreowana na rówieśniczkę Octavii, czyli na czternastolatkę, ale później wiąże się z dorosłym chłopakiem.
  Zakończenie książki "Dzień 21" jest nawet intrygujące. W końcu pojawiają się jakieś spiski, sekrety oraz nieoczywiste rozwiązania. Pojawia się pewien wątek, który został ewidentnie zaczerpnięty z "Darów Anioła". Autorka też trochę próbuje grać czytelnikowi na emocjach, ale z marnym skutkiem. Czytając tą serię czujemy średnią więź z głównymi postaciami, a co dopiero z ich bliskimi. 
  "Dzień 21" był lepszy od "Misji 100", ale nie wywołał we mnie większych emocji. Mam nadzieję, że trzeci tom jakoś uratuje honor cyklu, ale powoli tracę wiarę.

sobota, 4 lutego 2017

PODSUMOWANIE STYCZNIA/2017

  Hej, dziś przychodzę do Was z czymś, czego jeszcze u mnie nie było, czyli z podsumowaniem miesiąca. Posty tego typu będą się pojawiać zawsze w pierwszą sobotę miesiąca. U mnie podsumowania będą w innej formie niż do tej pory widziałam, bo pomyślałam, że będę je robić trochę w stylu ulubieńców miesiąca. Zobaczycie i zrozumiecie, o co mi chodzi.
Liczba przeczytanych stron: 3157
Przeczytane książki: 6
Seria "Dary Anioła"- Cassandra Clare:
1. "Miasto kości"
2. "Miasto popiołów"
3. "Miasto szkła"
4. "Miasto Upadłych Aniołów"
5. "Miasto zagubionych dusz"
6. "Miasto niebiańskiego ognia"
  Możecie zauważyć, że styczeń został całkowicie opanowany przez Nocnych Łowców, żadne inne książki już się nie zmieściły w tym miesiącu, ale uważam, że "Dary Anioła" były bardzo dobrym rozpoczęciem roku 2017.
Najlepsza książka miesiąca:
"Miasto Upadłych Aniołów"
  W tej kategorii wahałam się między czwartą częścią, a "Miastem szkła", które również zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Spodziewałam się, jednak tego, że trzeci tom będzie świetny, bo kończył pewien etap w historii Nocnych Łowców, ale to, że "Miasto Upadłych Aniołów" będzie tak genialne kompletnie mnie zaskoczyło i dlatego wygrywa tą kategorię.
Najgorsza książka miesiąca:
"Miasto zagubionych dusz"
  Powód wygranej "Miasta zagubionych dusz" w tej kategorii jest całkowicie wyjaśniony w recenzji i nie mam ochoty dłużej wspominać tej części.
Najlepsza postać miesiąca:
Isabelle Lightwood/Magnus Bane 
  Nie mogłam się zdecydować między tymi dwoma postaciami, bo obie uwielbiam i kocham.
Najgorsza postać miesiąca:
Clary Fray
  Wielokrotnie mówiłam w recenzjach tego cyklu, że Clary bardzo mnie irytuje. Ogólnie cały jej styl bycia i to, że jest tak bardzo lekkomyślna mi nie odpowiada.
Najładniejsza okładka miesiąca:
Najbrzydsza okładka miesiąca:
  Fu! Chcę zaznaczyć, że nie jestem fanką żadnej okładki z tego wydania.
  Takim oto sposobem kończymy podsumowanie stycznia. Mam nadzieję, że taka forma się Wam spodobała i, że będziecie czekać na kolejne podsumowania.

czwartek, 2 lutego 2017

RECENZJA KSIĄŻKI "MISJA 100" KASS MORGAN

  Hej, dziś przychodzę do Was z recenzją książki na podstawie, której powstała część serialu "The 100". Ten serial był moim największym odkryciem ubiegłych wakacji i gdy się dowiedziałam o książce to stwierdziłam, że muszę ją przeczytać i dość mocno się zawiodłam.
  Ziemia jest skażona. Od 300 lat resztka ludzkości żyje na ogromnej stacji kosmicznej. Przez kilka wieków rozwijają się tam kolejne pokolenia. Rząd postanawia sprawdzić, czy na Ziemi dalej występuje promieniowanie i, czy można na niej mieszkać. Zostaje wybrana setka niepełnoletnich przestępców, których zadaniem jest dostarczyć informacje na temat tego, czy powrót na ojczystą planetę jest możliwy.
  Fabuła tej książki jest porażką. Kompletnie nic się tutaj nie dzieje. Moim zdaniem, pomysł jest ciekawy, ale źle zrealizowany, ponieważ bohaterowie funkcjonują na Ziemi bez większych problemów. W serialu też tak było, ale za to pojawiały się rozmaite intrygi, bo umówmy się, ciężko mi uwierzyć, że setka przestępców nie sprawia żadnych kłopotów. Naturalną koleją rzeczy byłoby to, że zaczynają się walki o władze, spiski, sekrety. Tu tego nie ma.
  Obserwujemy wydarzenia na Ziemi równolegle z retrospekcjami oraz historią pewnej dziewczyny o imieniu Glass, która nie opuściła stacji. Wątek o Glass jest pomyłką. Nie rozumiem, czemu się pojawił. Zgadzam się, że dobrze jest wiedzieć, co się dzieje na statku, ale moim zdaniem, powinno to zostać opisane z perspektywy kogoś ważniejszego w hierarchii tego społeczeństwa niż przeciętnej obywatelki.
  Autorka może dostać małego plusa za bohaterów. Praktycznie każdy jest wielowymiarowy. Nie można jednoznacznie określić, kto jest dobry, a kto zły. Wyjątkiem jest postać Grahama, który jest takim typem, którego czytelnik ma nie lubić.
  Nawet polubiłam główną bohaterkę, czyli Clarke, a ja zawsze najbardziej się czepiam pierwszoplanowych postaci, więc to jest sukces. Bardzo podoba mi się też postać Octavii i Bellamy'ego i generalnie ich relacja jako rodzeństwo. Muszę wspomnieć, że na stacji każde małżeństwo może mieć tylko jedno dziecko, więc ta dwójka jest rzadkością.
  Znalazłam w tej książce postać, której nienawidzę. Mówię tu o Wellsie, który jest synem kanclerza, który włada prawem na stacji. Ten chłopak niesamowicie działa mi na nerwy. On ciągle zachowuje się, jakby wierzył, że może uratować świat, a nigdy mu nie wychodzi. Rozumiem, że raz mu nie wyszło, ale powinien się uczyć na błędach i zrozumieć, że nie powinien próbować być jak superbohater.
  Teraz muszę się Wam wyżalić, ponieważ w tej książce nie było wielu postaci, które grały dość ważne role w serialu. Przez całą powieść liczyłam, że w końcu pojawi się Jasper. To był mój ulubiony bohater w serialu, po prostu postać życia, a w książce go nie ma. Faktem jest też, że w trzecim sezonie producenci łamią mi serce tym, co się z nim dzieje, ale to jest nieistotne. Nie ma tu też Finn'a. Jego nie uwielbiałam aż tak bardzo, ale z nim był związany niesamowity wątek, który wywołał we mnie mnóstwo emocji.
  Dodam jeszcze, że bardzo podoba mi się oprawa graficzna książki. Okładka jest dość prosta, ale moim zdaniem, bardzo przyciąga wzrok.
  Po przeczytaniu tej powieści jeszcze bardziej kocham serial na jej podstawie. To, jak przekształcono tą dość średnią książkę w tak genialny serial jest niesamowite. Wszystko zostało stworzone praktycznie od zera, a jedynie fragmenty są zaczerpnięte w pierwowzoru. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że kolejne tomy będą lepsze, bo ta część kończy się dość ciekawie.