wtorek, 7 lutego 2017

RECENZJA KSIĄŻKI "DZIEŃ 21" KASS MORGAN

  Hej, dziś zapraszam na przeczytanie recenzji drugiego tomu z cyklu "Misja 100", który jest trochę lepszy od pierwszej części, ale nadal szału nie ma.
  RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY DOTYCZĄCE PIERWSZEGO TOMU
  Setka zesłańców odkryła, że nie są na Ziemi sami. Żyją na niej również ludzie, którzy przetrwali wojnę atomową. Wydają się, jednak niezbyt zadowoleni z tego, że na ich planecie pojawił się ktoś nowy. Octavia zostaje porwana, dochodzi do morderstw, pojawiają się tajemnicze choroby. Tymczasem na stacji kosmicznej trwa zabójcza bitwa o przetrwanie.
  Fabuła tej książki nadal nie jest bardzo porywająca, ale autorka daje przynajmniej pozory, że niby coś się dzieje i czytelnik powinien trząść się z emocji. Niestety, na pozorach się kończy. Pojawiają się Ziemianie, ale tak naprawdę nic z tego nie wynika. Octavia zostaje porwana, ale też nie ma jakiejś ogromnej akcji ratunkowej. Wydarzenia na stacji kosmicznej, jednak są dosyć ciekawe i już nie jest to po prostu romans. Mamy tu wyścig z czasem i walkę o życie. 
  Pojawiają się pewne sceny, które bardzo mi się podobają. Są to momenty, gdy bohaterowie znajdują na Ziemi jakieś ślady ludzkiej działalności z czasów przed wojną. Wprowadzały one pewien nostalgiczny klimat i umieszczenie ich w tej książce było bardzo dobrym posunięciem.
  Kass Morgan nadal utrzymuje poziom, jeśli chodzi o główną bohaterkę, czyli Clarke. Drugi raz podkreślę, że ja bardzo się czepiam postaci pierwszoplanowych i nawet, jeśli w pierwszej części nic do nich nie mam to w kolejnych to się zmienia. Tu nie ma czegoś takiego, a wręcz przeciwnie, bo polubiłam Clarke jeszcze bardziej.
  Niestety, po przeczytaniu tej części przestałam szanować Bellamy'ego i jeszcze bardziej nienawidzę Wellsa. Ten drugi już nie jest tylko irytujący, on jest całkowicie bezmyślny i skutki jego działań narażają życie wielu osób.
  Wydaje mi się, że postać Sashy, czyli Ziemianki, która trafia do obozu jest nieprzemyślana. Mimo, że do jej charakteru nic nie mam i jako bohaterka nawet mi się podoba. Mam wrażenie, że początkowo była kreowana na rówieśniczkę Octavii, czyli na czternastolatkę, ale później wiąże się z dorosłym chłopakiem.
  Zakończenie książki "Dzień 21" jest nawet intrygujące. W końcu pojawiają się jakieś spiski, sekrety oraz nieoczywiste rozwiązania. Pojawia się pewien wątek, który został ewidentnie zaczerpnięty z "Darów Anioła". Autorka też trochę próbuje grać czytelnikowi na emocjach, ale z marnym skutkiem. Czytając tą serię czujemy średnią więź z głównymi postaciami, a co dopiero z ich bliskimi. 
  "Dzień 21" był lepszy od "Misji 100", ale nie wywołał we mnie większych emocji. Mam nadzieję, że trzeci tom jakoś uratuje honor cyklu, ale powoli tracę wiarę.

2 komentarze:

  1. Przede mną dopiero pierwszy tom i pomimo tego, że słyszałam mnóstwo sprzecznych opinii, mam ochotę przekonać się sama, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi ;)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Tobie ten cykl przypadnie do gustu ;)

      Usuń