czwartek, 2 lutego 2017

RECENZJA KSIĄŻKI "MISJA 100" KASS MORGAN

  Hej, dziś przychodzę do Was z recenzją książki na podstawie, której powstała część serialu "The 100". Ten serial był moim największym odkryciem ubiegłych wakacji i gdy się dowiedziałam o książce to stwierdziłam, że muszę ją przeczytać i dość mocno się zawiodłam.
  Ziemia jest skażona. Od 300 lat resztka ludzkości żyje na ogromnej stacji kosmicznej. Przez kilka wieków rozwijają się tam kolejne pokolenia. Rząd postanawia sprawdzić, czy na Ziemi dalej występuje promieniowanie i, czy można na niej mieszkać. Zostaje wybrana setka niepełnoletnich przestępców, których zadaniem jest dostarczyć informacje na temat tego, czy powrót na ojczystą planetę jest możliwy.
  Fabuła tej książki jest porażką. Kompletnie nic się tutaj nie dzieje. Moim zdaniem, pomysł jest ciekawy, ale źle zrealizowany, ponieważ bohaterowie funkcjonują na Ziemi bez większych problemów. W serialu też tak było, ale za to pojawiały się rozmaite intrygi, bo umówmy się, ciężko mi uwierzyć, że setka przestępców nie sprawia żadnych kłopotów. Naturalną koleją rzeczy byłoby to, że zaczynają się walki o władze, spiski, sekrety. Tu tego nie ma.
  Obserwujemy wydarzenia na Ziemi równolegle z retrospekcjami oraz historią pewnej dziewczyny o imieniu Glass, która nie opuściła stacji. Wątek o Glass jest pomyłką. Nie rozumiem, czemu się pojawił. Zgadzam się, że dobrze jest wiedzieć, co się dzieje na statku, ale moim zdaniem, powinno to zostać opisane z perspektywy kogoś ważniejszego w hierarchii tego społeczeństwa niż przeciętnej obywatelki.
  Autorka może dostać małego plusa za bohaterów. Praktycznie każdy jest wielowymiarowy. Nie można jednoznacznie określić, kto jest dobry, a kto zły. Wyjątkiem jest postać Grahama, który jest takim typem, którego czytelnik ma nie lubić.
  Nawet polubiłam główną bohaterkę, czyli Clarke, a ja zawsze najbardziej się czepiam pierwszoplanowych postaci, więc to jest sukces. Bardzo podoba mi się też postać Octavii i Bellamy'ego i generalnie ich relacja jako rodzeństwo. Muszę wspomnieć, że na stacji każde małżeństwo może mieć tylko jedno dziecko, więc ta dwójka jest rzadkością.
  Znalazłam w tej książce postać, której nienawidzę. Mówię tu o Wellsie, który jest synem kanclerza, który włada prawem na stacji. Ten chłopak niesamowicie działa mi na nerwy. On ciągle zachowuje się, jakby wierzył, że może uratować świat, a nigdy mu nie wychodzi. Rozumiem, że raz mu nie wyszło, ale powinien się uczyć na błędach i zrozumieć, że nie powinien próbować być jak superbohater.
  Teraz muszę się Wam wyżalić, ponieważ w tej książce nie było wielu postaci, które grały dość ważne role w serialu. Przez całą powieść liczyłam, że w końcu pojawi się Jasper. To był mój ulubiony bohater w serialu, po prostu postać życia, a w książce go nie ma. Faktem jest też, że w trzecim sezonie producenci łamią mi serce tym, co się z nim dzieje, ale to jest nieistotne. Nie ma tu też Finn'a. Jego nie uwielbiałam aż tak bardzo, ale z nim był związany niesamowity wątek, który wywołał we mnie mnóstwo emocji.
  Dodam jeszcze, że bardzo podoba mi się oprawa graficzna książki. Okładka jest dość prosta, ale moim zdaniem, bardzo przyciąga wzrok.
  Po przeczytaniu tej powieści jeszcze bardziej kocham serial na jej podstawie. To, jak przekształcono tą dość średnią książkę w tak genialny serial jest niesamowite. Wszystko zostało stworzone praktycznie od zera, a jedynie fragmenty są zaczerpnięte w pierwowzoru. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że kolejne tomy będą lepsze, bo ta część kończy się dość ciekawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz