piątek, 30 czerwca 2017

RECENZJA KSIĄŻKI "ZANIM SIĘ POJAWIŁEŚ" JOJO MOYES

  Hej, dziś przygotowałam dla Was recenzję absolutnego bestsellera, do którego lektury zbierałam się już od dłuższego czasu. Powiem Wam, że trochę się bałam czytać tą książkę, ponieważ wszyscy ją strasznie zachwalali, a to zawsze budzi podejrzenia, ale teraz już przejdźmy do konkretów.
  Louisa właśnie straciła swoją ukochaną pracę w kawiarni The Buttered Bun. Tym bardziej jest to zła wiadomość, ponieważ jej pensja stanowiła dużą część rodzinnego budżetu. Z braku innych możliwości postanawia pójść na rozmowę o pracę opiekunki niepełnosprawnego mężczyzny mimo, że nie ma żadnego doświadczenia. Cudem dostaje ją. Poznaje swojego podopiecznego, Willa, który jest sparaliżowany od szyi w dół, może jedynie lekko ruszać rękami. Od tego czasu jej życie się całkowicie zmienia, a ona ma przed sobą trudną misję do wykonania.
  Tą książkę czyta się jednym tchem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio podczas czytania zapominałam patrzeć na numery stron. Powodowało to, że często miałam takie: "130 strona? To już? Przed chwilą byłam na 10". Styl Jojo Moyes jest bardzo lekki i przyjemny. Potrafi ona w bardzo przystępny sposób opisywać trudne tematy.
  Zostałam absolutnie zgnieciona emocjonalnie przez tą powieść. Podczas jej lektury towarzyszyło mi chyba z milion emocji. "Zanim się pojawiłeś" wdeptywało mnie w ziemię po czym wyciągało rękę mówiąc, że już więcej tego nie zrobi i znów mnie miażdżyło. I tak w kółko. Po prostu uczuciowy rollercoaster. Towarzyszyło mi tutaj takie rozbawienie, że aż śmiałam się na głos, chwilami tak wielkie zdenerwowanie na bohaterów, że przechodziły mnie dreszcze, a jeszcze indziej ogromne wzruszenie.
  Podczas czytania tej pozycji czułam niesamowitą więź z Lou. Całkowicie się z nią identyfikuję, jeszcze chyba nigdy nie spotkałam w literaturze postaci, która jest tak podobna do mnie. Co prawda, nie jestem tak odważna jak ona, ale mamy mnóstwo innych wspólnych cech. Bardzo dobrym zabiegiem jest to, że to właśnie ona jest tutaj narratorem, bo potrafi dać całkowicie rozbrajające i celne komentarze do danej sytuacji. Czasami też, gdy jej na czymś zależy była w stanie wygłosić taką przemowę, że chyba nawet Barack Obama by się nie powstydził. Naprawdę, Lou jest niezwykle charyzmatyczną i pozytywną postacią, której nie sposób nie uwielbiać. Teraz wychodzi, że taki narcyz jestem, bo na początku powiedziałam, że Lou jest do mnie podobna :D
  Teraz przejdę do rodziny naszej głównej bohaterki. To jest banda egoistycznych niewdzięczników. W niektórych momentach to naprawdę myślałam, że wejdę do świata z tej książki i ich uduszę, miałam ochotę tak porządnie nimi potrząsnąć i powiedzieć: "Lou, sobie życie przez Was marnuje, opanujcie się!". Miałam dylemat, czy bardziej mnie irytuje ojciec Lou, czy Katrina, jej siostra, bo oboje szli łeb w łeb w tym niechlubnym rankingu najbardziej denerwujących postaci.
  Do Willa mam specyficzny stosunek, bo ja go kocham. Czasami myślałam sobie, że mógłby być milszy, ale później tak sobie myślałam, że gdybym ja nagle wylądowała na wózku to też bym raczej nie była najsympatyczniejszym człowiekiem na świecie.
  Zachwyty nad "Zanim się pojawiłeś" są według mnie, w pełni uzasadnione, to jest naprawdę trudne, żeby powieść aż tak poruszyła czytelnika. Mnie dotknęła ona do głębi i od wczoraj chodzę na książkowym kacu. Wzruszająca, przepiękna historia, która wbrew pozorom jest  całkowicie inna niż wszystkie pozostałe. Myślę, że na pewno będę do niej jeszcze wielokrotnie wracać.
  
  

2 komentarze:

  1. Ta książkę dużo mnie nauczyła i niezwykle poruszyła. A zakończenie jest jednocześnie wspaniałe i beznadziejne. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SPOILER
      Właśnie ja mam mieszane uczucia, co do zakończenia, bo jest inne niż w pozostałych książkach, a jednocześnie myślałam, że się utopię we łzach.
      Pozdrawiam

      Usuń