poniedziałek, 26 czerwca 2017

O MOICH ULUBIONYCH OKŁADKACH/OKŁADKOVE LOVE#1

  Hej, zaczęły się wakacje, a z tej okazji postanowiłam otworzyć nową serię na tym blogu. "Okładkove love"(chwytliwy tytuł to podstawa :D), jak sama nazwa wskazuje będzie poruszało temat okładek. Będzie to wyglądało tak, że licząc od poprzedniego postu z tej serii będę zbierała 5 książek z albo wyjątkowo ładnymi okładkami, albo wyjątkowo brzydkimi. Dziś jako, że nie było jeszcze wpisu z tego cyklu to po prostu pokażę Wam najpiękniejsze z najpiękniejszych okładek jakie mam na swojej półce. Postanowiłam wybrać ich 10, zaczęło się od tego, że takich okładek, które chciałam tu pokazać było 17, a później poukładałam je w kolejności biorąc pod uwagę ich "ładność". Podsumowując, okładka z numerem jeden jest najpiękniejsza.
10.
  Ja bardzo lubię połączenie czerwieni i bieli, o czym jeszcze się przekonacie. Ta okładka jest nie tyle ładna wizualnie, co niezwykle intrygująca. Ma się wrażenie, że to oko ciągle się na nas patrzy, jeszcze ta krew spływająca z dłoni...Coś genialnego. Do tego, jeśli się przyjrzymy to możemy zobaczyć w źrenicy postać, która jakby wygląda przez okno.
9.
  Jestem przekonana, że to jest najsłodsza okładka, jaką można u mnie znaleźć. Oczywiście, uwagę najbardziej przyciąga ten piękny, pastelowy kolor, który stanowi tło. Poza tym, bardzo uroczo wygląda to, jak te dwie postacie zostały połączone z napisem. Cath siedzi na "a", komputer stoi na "n", a Levi opiera się o "f". Naprawdę, tą okładkę można na zdjęciach zestawiać z najsłodszymi babeczkami i ciastami i to będzie świetnie do siebie pasowało.
8.
  Teraz następuje nagła zmiana klimatu z cukierkowego na mroczny. Pomijam fakt, że to zdjęcie, które zostało tu użyte podobno jest prawdziwe, bo to można poddać wątpliwościom. Nie zmienia to jednak faktu, że ta jakby cyrklem narysowana dziura w brzuchu i pusty wzrok tej dziewczynki to jest coś, co długo będzie siedzieć w naszej pamięci. Poza tym, bardzo mi się podoba, jeśli na okładkach tytuł lub nazwisko autora jest tak jakby narysowane kredą. Można taki zabieg też zauważyć w przypadku "Gwiazd naszych wina".
7.
  Zacznę od tego, że kocham wydawnictwo Świat Książki za to, że tak cudownie wydało serię "Angielski ogród", na które właśnie się składają takie klasyki, jak "Wichrowe Wzgórza". Zobaczycie, że jeszcze na wyższym miejscu  też się pojawi coś z tego cyklu i myślę, że jeśli jesteście już dłużej na tym blogu to wiecie, o co mi chodzi. Wracając, jestem zauroczona tą okładką i nawet mimo tego, że nie lubię zbytnio kolorów, które tu dominują to ją kocham.

6.
  Zacznę od tego, że ubóstwiam to, jak zostały wydane te mini książeczki J.K. Rowling. Mam tu na myśli jeszcze "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" oraz "Quidditch przez wieki". Stwierdziłam jednak, że najwspanialsza jest okładka od "Baśni Barda Beedle'a". Jest ona wręcz przesycona atmosferą "Harry'ego Potter'a i Insygniów Śmierci". Jest dość minimalistyczna, bo nie mamy tu dużo elementów, ale to jest dowód na to, że piękno tkwi w prostocie.
5.
  No i mamy kolejną reprezentantkę serii "Angielski ogród". Cudne róże w stylu barokowym. I teraz nasuwa się pytanie: "Czy to jest styl barokowy?". Prawdopodobnie nie, ale udawajmy, że tak jest, umówmy się tak, ok? Połączone z przepięknym różem, brzoskwiniowym i beżem. Ta okładka też jest taka dosyć słodka i wywołuje taką wewnętrzną sielankę.
4.
  Pamiętacie, jak mówiłam, że kocham połączenie bieli i czerwieni? Mam nadzieję, że tak. Ta okładka jest fantastyczna ta krew wydaje się tak wyzierać z tej kartki, mamy taki efekt 3D i wygląda to bardzo realistycznie. Te wszystkie kolory są takie bardzo wyraziste, co mi się bardzo podoba.
3.
  I przechodzimy do podium. Tej okładki nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu i jak widać uplasowała się na bardzo wysokim miejscu. Ogólnie, to wszystkie książki z serii "Selekcja" są przepięknie wydane, ale to pierwszy tom jest tym, który mnie najbardziej zachwyca. Na okładce przeważa cudowny, błękitny kolor. Ten napis "Rywalki" "ubrany" w koronę też bardzo ciekawie wygląda. No i jeszcze ta fantastyczna suknia, w którą jest ubrana modelka, która ma rude włosy i zielone oczy, a ja uwielbiam takie połączenie.
2.
  Kolejny raz daję upust swojej obsesji na punkcie bieli i czerwieni. Ja nie wiem, co powiedzieć, ale ta okładka jest po prostu majestatyczna. Wiem, że to głupio brzmi, ale spójrzcie na ten wielki, powiewający na wietrze płaszcz, tą krew, którą zbryzgana jest ta czysta biel. I jeszcze to pozłacane nazwisko autora. Od tego wszystkiego aż bije po oczach królewskością.
1.
  I wreszcie dochodzimy do miejsca pierwszego i moi Drodzy, to jest absolutna perełka, po prostu okładkowe dzieło sztuki. Kocham lata 20., a te zdobienia są właśnie na nich inspirowane, nawet chyba jest o tym notka z tyłu. Lata 20, kojarzą mi się z "Wielkim Gatsbym", więc to też robi temu wydaniu na plus. To wszystko jest pozłacane i przy każdym poruszeniu okładką odbija się w niej światło. W dotyku też czujemy się jakbyśmy dotykali jakiś aksamit, a to wszystko dopełnia niuchacz, które jest narysowany na dole. Czego chcieć więcej?
  Mam nadzieję, że pierwszy post z nowej serii Wam się spodobał. Za kilka tygodni powinien się pojawić drugi post już w takiej normalnej formie. Strasznie się cieszę, że już mam miejsce na blogu, gdzie mogę bez opamiętania mówić o pięknych wydaniach.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz