Hej, przez to, że tak zachwyciłam się "Dumą i uprzedzeniem" postanowiłam częściej sięgać po klasyki. W taki oto sposób w moje łapki wpadły "Wichrowe Wzgórza". Są one w zupełnie innym klimacie niż historia o panu Darcym, bardziej mroczne i poważne, a zaraz się przekonacie, co mi bardziej przypasowało.
Pewnego dnia, pan Earnshaw ojciec dwójki dzieci, Katarzyny i Hindleya postanawia przygarnąć pod swój dach obcego chłopca, któremu nadaje imię Heathcliff. Po jakimś czasie on i panna Earnshaw zakochują się w sobie jednak ten związek według wszystkich nie ma perspektyw. Dodatkowo, Heathcliff jest nękany przez młodego Earnshaw'a i postanawia opuścić posiadłość. Po trzech latach wraca razem z majątkiem nieznanego pochodzenia, lecz Katarzyna ma już niebawem zostać żoną pana Lintona. Heathcliff chce się zemścić za wszystkie zniewagi jakich doznał.
Pomimo tego, że ta powieść jest dość ciężka to czyta się ją szybko, potrafi zainteresować. Myślę, że spodoba się ona na pewno takim osobom, które lubią pozycje, gdzie poznajemy dzieje kolejnych pokoleń z danej rodziny.
Dużym wyzwaniem jest określenie kto w tej książce jest narratorem. Czytając pierwsze rozdziały odpowiedziałabym bez zastanowienia, że niejaki pan Lockwood. Później jednak sprawa się nieco komplikuje, ponieważ ten jegomość słucha historii opowiadanej przez panią Dean, a ta oto pani Dean trochę się rozpędziła i opowiada ją przez przeszło 250 stron. Całość liczy ich 334.
Generalnie, pani Dean lub Nelly, jak będę ją też nazywać była swego rodzaju gospodynią w Wichrowych Wzgórzach, czyli posiadłości, gdzie mieszkała ta cała rodzina. Szczerze mówiąc, jak na taką służąca w tamtych czasach to na bardzo dużo sobie pozwalała i ja to w niej uwielbiam. Ona jest z tych wszystkich postaci najnormalniejsza, bo reszta... To jest po prostu jakiś dom wariatów, krótko mówiąc. Nelly jest konkretna, rozsądna, przytrze komuś nosa, jeśli trzeba, pocieszy, jeśli trzeba, ale się nie rozczula. Kojarzyła mi się z takim typem surowej babci mimo, że miała w tej powieści od 27 do bodajże 40 lat, więc nie była jakaś stara.
Moim zdaniem, postać Heathcliffa jest szyta bardzo grubymi nićmi. To znaczy, on jest intrygujący i to bardzo, bo jest takim trochę okrutnikiem, a to jest bardzo istotne w negatywnych bohaterach.
Mi bardziej przeszkadza to, że jego cele są bardzo niesprecyzowane. Wiemy jedno: chce się zemścić. Ale tak w sumie to na kim? Hindleyu, Katarzynie? To by było dość prawdopodobne, gdyby nie to, że on mści się na wszystkich, nawet jeśli ci, którzy mu się czymś narazili od dawna nie żyją. Wyżywał się, co prawda na ich dzieciach, ale Heathcliff nie był zbyt religijnym człowiekiem, więc raczej nie myślał: "Niech nie zaznają spokoju po śmierci, niech widzą jak ich dzieci cierpią", bo jeśli faktycznie był niewierzący to by myślał: "Im to raczej już wszystko jedno".
Właśnie mi przeszkadza w "Wichrowych Wzgórzach" to, że w sumie nie wiemy dokąd zmierzamy z tą całą fabułą. To jest jak chodzenie po nieznanej drodze i zastanawiania się dokąd nią dojdziemy i czy w ogóle nie wylądujemy na jakimś kompletnym pustkowiu.
Poza tym, jeśli Heathcliff robi coś złego bohaterom to mi absolutnie nie jest ich żal. Wszyscy z tej pozycji, oprócz pani Dean, bo pani Dean jest świetna, mnie irytują. Wszyscy są w jakimś stopniu rozpuszczeni, wszyscy podejmują złe decyzje, a później płaczą, jak im jest źle.
Podsumowując, "Wichrowe Wzgórza" nie trafiły zbytnio w mój gust, może się nie znam i jest to dla mnie zbyt ambitna literatura. Raczej nie będę powracała do tej książki. Przynajmniej nie mam już wyrzutów sumienia, że jej nie przeczytałam, a to przecież absolutna klasyka. Polecam przeczytać i samemu wyrobić sobie zdanie.
P.S. Mam pewien problem i mam nadzieję, że może wiecie, jak na niego zaradzić. Zawsze, gdy czytam jakąś powieść wstawiam zdjęcie jej okładki do "Teraz czytam". Ostatnio chciałam to zrobić z "Zanim się pojawiłeś", ale gdy klikałam "Zapisz" wyświetlał mi się komunikat: "Popraw błędy w formularzu", czy coś takiego. Później w ramach metody prób i błędów dodałam do zdjęcia podpis i nagle nastąpiło cudowne ozdrowienie i zdjęcie się dodało. Może wiecie, o co z tym chodzi i jak można to zmienić, bo wolę, gdy te okładki są bez podpisów.
Czytałam i mi się podobała, choć rzadko czytam takie książki. Wolę coś współczesnego.
OdpowiedzUsuńJa też zwykle czytam literaturę współczesną, ale od "Dumy i uprzedzenia" zaczęłam trochę polować na klasyki ;)
UsuńPozdrawiam
"Duma i uprzedzenie" zaskoczyła mnie, gdyż naprawdę spodobała mi się ta książka. Jeśli chodzi o powyższy tytuł, wydaje mi się, że mam ją na półce, ale jakoś nie mogę się do niej jeszcze przekonać. Musi sobie poleżeć. :D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Ojeju, ja się zakochałam w "Dumie i uprzedzeniu". To mój ulubiony klasyk na równi z "Wielkim Gatsbym" <3
UsuńPozdrawiam
Wichrowe Wzgórza są bardzo specyficzną książką, jak zresztą część twórczości sióstr Brotne. Autorki piszą w zupełnie innym stylu niż wspaniała Austen, dlatego polecam Ci zapoznać się z pozostałymi książkami Jane, a ewentualnie później zabrać się za Brotne. Chociaż nie zaszkodziłoby wrzucić między nie twórczości Gaskell, która przełamuje słodycz Austen i delikatnie wprowadza w mroczne klimaty sióstr ;)
OdpowiedzUsuńhttp://favouread.blogspot.com
Właśnie od Jane Austen na pewno muszę przeczytać "Rozważną i romantyczną", ale za niektóre książki pani Gaskell też mam zamiar się wziąć :)
UsuńPozdrawiam