Każdy zna to uczucie. Typowy nałogowy czytacz przegląda piękne bookstagramowe profile(przy okazji tutaj macie link do postu o moich ulubionych bookstagramowych profilach). Zachwyca się jakie to te zdjęcie są wspaniałe i w jego głowie pojawia się myśl: "Ja też tak chcę", jednak on jeszcze nie wie, ile to niesie ze sobą problemów.
Na razie powiem Wam, jak u mnie wygląda robienie zdjęć powieściom. Nie mam aparatu, fotografuję telefonem, bo uważam, że ma na tyle dobrą jakość zdjęć, że wygląda to naprawdę ok. Po zrobieniu obrabiam je w pierwszym lepszym darmowym programie. Ja używam akurat PhotoScape. I tak to wygląda mój książkowo-zdjęciowy "profesjonalizm".
Przedstawię Wam teraz kłopoty, z którymi ja się zmagam robiąc zdjęcia moim "modelkom". Nie wiem, czy Wy takie macie, jeśli znaleźliście jakiś sposób, żeby się z nimi uporać to piszcie w komentarzach.
Zdjęcie nr 1 |
Kolejny problem też dotyczący pozycji wydanych w miękkich oprawach. Gdy chcę, żeby książka była otwarta, tak jak na zdjęciu, które dodałam do recenzji "Dumy i uprzedzenia", ona się zamyka. Ja jakoś próbuję wtedy kombinować, stawiam butelkę z lakierem na okładce i staram się nie uchwycić jej w kadrze. Rzecz, która przytrzymuje musi być ciężka, a zarazem mała, więc znalezienie czegoś takiego jest dość trudnym zadaniem.
Ale teraz przejdę do najgorszego. Najgorsze połączenie dla "fotografa". Książka i zwierzak. Jak pewnie wiecie, może nie wiecie ostatnio pojawiła się recenzja "Był sobie pies", więc pomyślałam: "Mam psa, ale super, zrobię takie genialne zdjęcie". Wyszło, jak wyszło. Zanim mój pies postanowił przestać gonić ptaki, usiąść i zacząć ze mną współpracować minęło pół godziny. Gdy w końcu się położył podeszłam do niego nie wykonując żadnych gwałtownych ruchów, by nie postanowił do mnie podejść coś zastukało w rynnie. Podniósł się i odszedł w siną dal. Jeszcze oczywiście, w międzyczasie miałam problemy z książką, która się wywalała, bo na złość musiał wiać wiatr. Teraz jednak, gdy o tym myślę dochodzę do wniosku, że książki potrafią się wywalać, gdy się je postawi w pionie też w stabilnych warunkach atmosferycznych.
To już wszystkie problemy, z którymi się zmagam fotografując książki, które są okropnymi modelkami, ale każdy wie, jakie piękne później potrafią być efekty pracy z nimi.
Ja czasami robiąc zdjęcia na Instagrama zawsze się głowie, jak wszystko poukładać. Potem światło mi nie pasuje, potem robię dziwaczne pozy... Ale coś tam wychodzi xD
OdpowiedzUsuńO tak, dziwaczne pozy u mnie też czasami występują :D
UsuńPozdrawiam
Hahahaha :) Psem przypomniałaś mi o próbach zrobienia zdjęcia z papugą lub kotem. No ładniutkie mam te zwierzaki, a nich też się pojawią na blogu. Jeżeli papuziak aktualnie nie próbuje mi zjeść książki to mogę zapomnieć o fajnym zdjęciu.
OdpowiedzUsuńKot natomiast siedzi i ładnie wygląda póki nie klikam foty, w momencie kliknięcia ucieka (skąd ona wie, że to jest ta chwila?) i koniec. Udało mi się zrobić jedno zdjęcie z kotem!
Może twój kot ma jakieś tajemnicze zdolności jak Krzywołap z "Harry'ego Potter'a"xD
UsuńPozdrawiam
Dopiero zaczynam robić trochę bardziej instagramowe zdjęcia, więc nie mam tylu problemów, ale wiem, że wszystko przede mną... :)
OdpowiedzUsuńaga-zaczytana.blogspot.com
Bądź przygotowana i gotowa na wszystko :D
UsuńPozdrawiam
Najgorsza jest chęć zrobienia zdjęcia grzbietowi/grzbietom wprost. Trzeba ustawić z obu stron podpórki i później przycinać zdjęcie do jakiś wymyślnych wielkości, ech.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://sunny-snowflake.blogspot.com/
Ja akurat rzadko robię zdjęcia grzbietom, więc nie mam tego problemu ;)
UsuńPozdrawiam