Hej, w dzisiejszym poście powiem Wam trochę o książce, która na początku roku cieszyła się ogromną popularnością. Jest to spowodowane przez bardzo specyficzną narrację. Mianowicie, jest ona napisana z perspektywy najlepszego przyjaciela człowieka, czyli psa.
Bailey myślał, że jest zwyczajnym kundelkiem. Bawił się ze swoim szczenięcym rodzeństwem, uwielbiał ścigać wiewiórki. Nic nie wskazywało na to że jest on wyjątkowy. Pewnego dnia, nadszedł koniec jego życia, ale wszystko potoczyło się inaczej. Odrodził się, stając się powtórnie małym psiakiem. Od tego czasu przyjmuje kolejne wcielenia, nieustannie szukając sensu swego życia.
Na początku powiem co mnie na początku trochę zniechęciło do tej powieści. Mam tu na myśli to, że brnąc przez pierwsze strony miałam w głowie: "Naprawdę czytam o wąchaniu psich tyłków...Gdzie w moim życiu popełniłam błąd, co poszło nie tak?". Na szczęście takie odczucie towarzyszyło mi tylko przy początkowych rozdziałach i z czasem się ulotniło. Należy przez to przejść, by później móc się rozkoszować cudowną historią.
Fabuła "Był sobie pies" jest naprawdę bardzo interesująca, czyta się to praktycznie strona po stronie i nie czuje się, że nagle jest się na 10 rozdziale, a zaczęło się od pierwszego.
W tej książce niezmiernie ważną rolę gra narrator. Wszystkie wydarzenia opisuje nasz główny bohater, którego ja "roboczo" nazywam Bailey. Autor w piękny sposób pokazał to, jak pies potrafi odczuwać ludzkie emocje. Też bardzo ciekawym doświadczeniem było zobaczenie, jak problemy, z którymi się spotykamy każdego dnia z perspektywy czworonoga, potraktowane z dystansem wydają się całkowicie błahe.
Powiem Wam szczerze, że ja czytając "Był sobie pies" płakałam dwa razy. Za pierwszym razem był to moment drugiej śmierci Baileya, a za drugim nie powiem w jakich okolicznościach uroniłam łzę, bo bym Wam zaspoilerowała. Jest to bardzo wzruszająca historia, bez chusteczek się nie obejdzie. Poza tym, chyba każdy wie, jak reaguje, gdy w filmie lub książce jakiś pies umiera. My w tej powieści musimy przez to przechodzić kilka razy. Pan Cameron jest bezlitosny.
Często, gdy jest mowa o tym tytule pojawia się pytanie, czy jest on dziecinny. Moim zdaniem, tak nie jest, oczywiście, dziecko może ją przeczytać, ale to jest powieść uniwersalna, dla każdego, w tym przypadku mamy podobną sytuację jak z bajkami Disneya. Nawet dorosłym się spodoba. Uważam, że każda osoba, która kiedykolwiek posiadała psa powinna zapoznać się z tą książką.
Dla mnie małym minusem było tutaj to, że autor dawał trochę jakiś takich żarcików sytuacyjnych, generalnie próbował rozbawić czytelnika, ale według mnie, trochę mu to nie wyszło i ja się zaśmiałam chyba raz podczas lektury tej historii.
Moim zdaniem, "Był sobie pies" opowiada przepiękną historię o przyjaźni człowieka i zwierzęcia. O tym, jak staje się on stałym członkiem rodziny i o bólu jaki wszyscy odczuwają, gdy go zabraknie. Mamy tu też trochę o znajdowaniu pozytywnych rzeczy w tym, co dostaje się od losu. Mnie ta książka bardzo poruszyła i myślę, że będę jeszcze do niej wracać.
P.S. Mój pies był bardzo rozpieszczany w tym czasie, gdy czytałam tą pozycję, ponieważ zawsze, gdy czytam o tym, że coś złego dzieje się z psami to mam takie wyrzuty sumienia(chociaż są kompletnie bezpodstawne) i mam wrażenie, że muszę jakoś naprawić krzywdę wyrządzoną książkowym zwierzakom przez autorów. Moim sposobem na to jest dawanie mojemu psu podwójnej porcji jedzenia, częstsza zabawa z nim. Ogólnie przez te kilka dni miał on prawie jak w raju :D
P.S.2. Podejrzewam, że przez jakieś 3 tygodnie nie będą się pojawiały recenzje, bo czytam ponownie serię "Igrzyska Śmierci", a uważam, że recenzowanie tych książek po drugim przeczytaniu nie miałoby sensu. Posty weekendowe będą nadal się regularnie ukazywać.
Ta powieść jest po prostu niesamowita, nie mogę jej zapomnieć.
OdpowiedzUsuńSądzę, że ja też będę o niej myślała jeszcze przez długi czas...:)
UsuńPozdrawiam
Dla mnie to była książka na raz i już. Jednak była dla mnie zbyt naiwna, zbyt prosta. Zwłaszcza, że w psiej psychice nieco "siedzę" i pewnych rzeczy przeboleć nie umiałam :D
OdpowiedzUsuńJednak czasami to, że się na czymś znamy bardziej niż większość osób utrudnia czerpanie przyjemności z czytania :D
UsuńPozdrawiam
Chętnie przeczytam, bo kocham psy, a skoro bez chusteczek się nie obejdzie to tym bardziej jest to książka idealna dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie, jeśli płaczę na jakiejś książce to jest to znak, że mam do czynienia z dobrą powieścią :P
UsuńPozdrawiam
Świetna książka! Też kilka razy płakałam, więc rozumiem Twoje emocje. Przede mną jeszcze film, ale przed jego obejrzeniem muszę się nastawić psychicznie na sporą dawkę emocji i sporo łez! :)
OdpowiedzUsuńJa też muszę się koniecznie zapoznać z ekranizacją :)
UsuńPozdrawiam