poniedziałek, 28 listopada 2016

RECENZJA KSIĄŻKI "BIBLIOTEKA DUSZ" RANSOMA RIGGSA

  Hej, dziś przychodzę do Was niestety z recenzją ostatniej książki z cyklu "Pani Peregrine". "Biblioteka Dusz" podobała mi się najmniej ze wszystkich książek z tej serii, co nie znaczy, że jest zła.
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY DOTYCZĄCE DWÓCH POPRZEDNICH CZĘŚCI
  Emma, Jacob oraz Addison muszą wyruszyć na ratunek przyjaciołom porwanym przez potwora, który jest bratem pani Peregrine. Podszywając się pod swoją siostrę dostał się do głównej siedziby ymbrynek i żadna już nie przebywa na wolności. Bohaterowie muszą odnaleźć miejsce ukrycia swoich opiekunek oraz innych osobliwych dzieci. Aby ocalić swój świat zagłębiają się w ulice Diabelskiego Poletka, czyli najbardziej parszywego miejsca na Ziemii. Tam odkrywają mroczne strony osobliwej rasy, do której należą. W czasie podróży Jacob odkrywa, że posiada niesamowitą umiejętność panowania nad głucholcami, czyli mniej inteligentną odmianą potworów, z którymi toczy się walka.
  W tej książce rozgrywa się ostateczna bitwa z upiorami. Można, by pomyśleć, że będzie tu najwięcej akcji ze wszystkich powieści tego cyklu. Walki zaczynają się rozgrywać w połowie historii. Do tego momentu bohaterowie poznają Diabelskie Poletko. Mi zdecydowanie bardziej odpowiadał motyw drogi, który był w drugiej części, tu momentami trochę się nudziłam. Postacie, jednak odkrywają tu dużo tajemnic z przeszłości. Jak dokładnie powstały głucholce? Czy faktycznie obaj bracia pani Peregrine byli źli do szpiku kości? I dostajemy wreszcie odpowiedź na pytanie: Czemu dziadek Jacoba zginął zabity przez potwora skoro kiedyś umiał je widzieć i się przed nimi bronić? To wszystko zostaje tu wyjaśnione. Oczywiście jest motyw z "Harry'ego Potter'a". Harry umiał rozmawiać z wężami, a Jacob z głucholcami. Szczerze mówiąc, najbardziej stresowałam się podczas ostatniego rozdziału. Ja myślałam, że Ransom Riggs mi zniszczy życie tym fragmentem. Moje wszystkie zachwyty nad tą serią przestałyby mieć jakiekolwiek znaczenie, gdyby autor zakończył książkę tak jak myślałam, że zakończy. Znienawidziłabym ten cykl, bo jej twórca złamałby mi serce. Idealna struktura związku Emmy i Jacoba wisiała na włosku!
  Kocham Ransoma za to, że postanowił, aby na głównym planie w tej części była Emma, Jacob i Addison. Dla mnie to jest golden trio tej serii. Wszyscy oczywiście są cudowni, lecz nie rozumiem zachowań Jacoba pod koniec książki. Ten chłopak jest po prostu zbyt szlachetny, powinien być większym egoistą. Jak przeczytacie to zrozumiecie. Zabieg, który wprowadził twórca tego dzieła dotyczący głucholców jest wspaniały. Chwilami potwory zostały przedstawione jak udomowione tygrysy. Niebezpieczne, ale tak oswojone, że się łaszą. Wzbudzały moją sympatię i momentami naprawdę było mi ich żal.   W finałowej historii mamy mnóstwo postaci, w których przypadku trudno na pierwszy rzut oka określić, czy są dobre, czy złe.Uwielbiam Benthama, czyli drugiego brata pani Peregrine. Nie za charakter, bo jako człowiek jest taki średni, ale jest tak genialnie wykreowany. On ma wiele twarzy. Nigdy nie można być pewnym jak się zachowa. Dla mnie jest on najlepiej zarysowany zaraz po moim golden trio. Patrząc na całą serię uważam, że jej największym plusem jest to, jak Riggs tworzy postacie.
  Diabelskie Poletko, w którym dzieje się prawie cała akcja "Biblioteki Dusz" jest naprawdę przerażające. Widzimy tu biedę, swego rodzaju narkomanię, handel ludźmi. Jesteśmy zniesmaczeni, że to osobliwcy robią to innym osobliwcom. Ja czytając opisy tego miejsca uświadomiłam sobie, że naprawdę kiedyś były takie czasy, ale w realnym świecie. Były miejsca, może nadal są, gdzie ludzie pobierają wodę z tego samego nurtu, gdzie spływają fekalia. Są całe ulice usypane żebrakami i narkomanami. Handel żywym towarem jest to ogromny problem współczesnego świata. Moim zdaniem, książki Ransoma Riggsa niosą ze sobą głębszy sens. Osobliwy świat jest tylko otoczką dla tego, co chce nam przekazać autor. Na pewno będę wracać do tych książek, bo uwielbiam osobliwy świat i tych bohaterów i będę za nimi tęsknić, ale też, żeby sobie przypomnieć o niektórych problemach współczesności, które występują, ale mnie bezpośrednio nie dotykają.
  Podsumowując uważam, że "Biblioteka Dusz" jest odpowiednim zakończeniem tej serii, ale myślałam, że więcej osób zginie, a tu nikt nie umarł, więc niestety nie miałam, kiedy się wzruszyć. Jest ciekawa, ale wolę pozostałe części. Jest taka 7/10. A teraz niestety muszę się pożegnać z tą serią i poprowadzić moje czytelnicze życie do przodu.

1 komentarz:

  1. Nie do końca lubię zakończenie książki. Nie mówię o spotkaniu z upiorami ale o spotkaniu osobliwych dzieci od koniec z Jacobem. Było ono dziwne i mogło być zagrane lepiej...

    OdpowiedzUsuń