poniedziałek, 17 kwietnia 2017

RECENZJA KSIĄŻKI "MROCZNIEJSZY ODCIEŃ MAGII" V.E.SCHWAB

  Hej, dziś mam dla Was recenzję, którą miałam napisać wczoraj, ale niestety mi się nie udało, więc robię to dzisiaj. Na "Mroczniejszy odcień magii" byłam nastawiona bardzo pozytywnie, co prawda ziarnko niepokoju zasiała we mnie opinia Zuzi z kanału "Kulturalna szafa", ale nadal byłam raczej spokojna o to, że ta pozycja będzie dobra. Niestety, się przeliczyłam.
  Na świecie są cztery Londyny. Jest Londyn Czerwony, gdzie panuje pokój i magia żyje w zgodzie wraz z człowiekiem. Londyn Szary, gdzie o magii praktycznie się zapomniało, w Londynie Białym magia jest nadużywana przez mieszkańców oraz Londyn Czarny, który został zniszczony przez magię. W tym pierwszym mieszka Kell, młody antari, czyli osoba, która może się przemieszczać między tymi miastami. Oprócz niego został jeszcze tylko jeden taki człowiek. Kell, by dodać trochę emocji do swojego życia zajmuje się także przemytem i pewnego dnia, w jego ręce trafia przedmiot z Czarnego Londynu. Nie powinien on istnieć, ponieważ wszystkie rzeczy pochodzące z tego miejsca podobno zostały zniszczone. Antari musi jednak rozpocząć niebezpieczną podróż między Londynami, by zniszczyć ten niebezpieczny obiekt razem z towarzyszącą mu złodziejką, Lilą.
  Nie skomentuję tego, jak wiele razy użyłam słów "Londyn" oraz "magia" w opisie fabuły tej powieści. Musicie mi wybaczyć...
  Ja czytając tą książkę nie odczuwałam żadnych emocji. Po prostu nic. To było coś takiego, jakby autorka wyłączyła we mnie wszelkie uczucia. Jeszcze, gdy na początku było tak niemrawo to myślałam sobie, że przecież było tyle pochlebnych opinii o tym tytule, na pewno się rozkręci. Później zobaczyłam, że zostało mi 50 stron do końca i chyba moje nadzieje się nie sprawdzą.
  Nie wiem, czym to było spowodowane, bo nie mogę powiedzieć, że akcji było mało, ciągle się coś działo. Jakoś nie potrafiłam się wkręcić w ten świat, w tą historię i pod koniec wywoływała u mnie ogromne fale ziewania.
  Ja mam w ogóle problem z tym całym wykreowanym uniwersum. Jest kilka Londynów, ale zupełnie nic z tego nie wynika.
  Uważam, że pomysł autorki nie był jakoś bardzo oryginalny. Ja zauważyłam inspirację "Harrym Potterem", jeśli chodzi o ten przedmiot z Czarnego Londynu, bo go tak samo jak horkruksów nie da się tak zwyczajnie zniszczyć. I o ile w serii "Pani Peregrine" wydaje mi się, że gdy pojawił się wątek podobny czymś do wspomnianego wcześniej cyklu J.K. Rowling to był on bardziej poboczny. Tutaj jest to główny temat i to on trzyma całą fabułę.
  Plus, oczywiście widoczny był tu też "Władca Pierścieni", bo trzeba było coś bardzo złego odnieść na jego miejsce, by to zniszczyć.
  Ja nie trawię głównego bohatera tej historii. Dla mnie, Kell jest strasznie nijaki, taki płaski. Nie umiem powiedzieć żadnej jego cechy poza tym, że był odważny, ale co druga postać w książkach jest odważna.
  Dodatkowo, jest tutaj Lila, która ogromnie kojarzy mi się z Mare z "Czerwonej królowej". Do obu mam taki sam problem. Czemu złodziejki w powieściach zawsze są takie ponure, mają ciężkie życie i takie tam? Ja rozumiem, że wtedy bohaterka jest bardziej realistyczna, ale ja bym wolała, żeby miała ona więcej poczucia humoru i więcej takiego "cwaniakowania". Chciałabym, żeby była jak Flynn z "Zaplątanych". Wiem, że to jest bajka, ale ja po prostu wolę postacie tego typu.
  Koniec końców, subiektywnie ta powieść mi się nie podobała. Na pewno nie sięgnę po kolejne tomy z tej serii, bo po prostu jakoś nie poruszyła mnie ta historia, ale może komuś z Was się spodoba, bo naprawdę słyszę o tej książce różne opinie.

4 komentarze:

  1. Mnie niesamowicie podobają się okładki książek z tej serii i szczerze mówiąc tylko dlatego kupiłam "Mroczniejszy odcień magii" - żeby mieć piękny egzemplarz na półce :D Nie byłam jakoś mega zainteresowana fabułą, ale koniec końców całość dość przypadła mi do gustu i prawdopodobnie sięgnę po kolejne tomy. Ale zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o akcję w tej powieści - niby dużo się dzieje, ale jednak jakoś tak nudno jest :)
    Pozdrawiam ciepło,
    Magda z Read With Passion

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, piękno tej okładki u mnie też trochę przyczyniło się do kupna tej książki. Nie jakoś bardzo, ale jednak ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Oooo... To nowe spojrzenie na książkę, bo czytałam same zachwyty, ale z drugiej strony pewnie zależy co kto lubi. Ja na przykład kocham Harry'ego Pottera, Władcę Pierścieni czy Osobliwy Dom Pani Peregrine i jestem bardzo przywiązana do czytania książek ciekawych, emocjonujących z dobrze skomponowanymi bohaterami. :) Za to w "Czerwonej królowej" się nie zakochałam, więc chyba książkę odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mamy prawie identyczne upodobania z wyjątkiem tego, że ja nie lubię "Władcy Pierścieni" :)
      Pozdrawiam

      Usuń