czwartek, 13 kwietnia 2017

PORTFEL BŁAGA O LITOŚĆ/ŚWIAT WEDŁUG KSIĄŻKOHOLICZKI

  Hej, dziś przychodzę do Was, by omówić problem dotykający książkoholików na całym świecie. Mam tu na myśli brak pieniędzy, bo zostały wydane na nowe powieści. "Książkowe ubóstwo" jest tym bardziej okrutne, ponieważ cały czas widzimy te nowe tytuły, które trzeba przeczytać, a nie możemy, bo najczęściej nie ma ich jeszcze w bibliotekach.
Każdy książkoholik na promocji w księgarni :D
  Dawno, dawno temu, gdy dopiero rozpoczynałam swoją czytelniczą przygodę w bardziej nałogowej formie myślałam sobie, że czytanie jest jednym z tańszych hobby. Byłam z tego powodu bardzo zadowolona, lecz nikt mi nie powiedział gorzkiej prawdy, nikt mnie nie powstrzymał. I może faktycznie książkowa pasja byłaby tania, gdyby się kupowało jedną pozycję na miesiąc, okazjonalnie dwie, ale każdy wie, że rzeczywistość wygląda trochę inaczej...
  Gdy postanowicie, że przez jakiś czas nie kupujecie nowych pozycji to nagle wychodzi nowa powieść Waszego ulubionego autora, kolejny tom serii, którą czytacie i Wam się podoba, jeszcze nagle sobie przypominacie o jakimś klasyku, którego w końcu trzeba przeczytać. I weź tu oszczędzaj...
  Jeszcze osoby, które lubią korzystać z bibliotek mają łatwiej, bo starsze tytuły można tam znaleźć, a w niektórych nawet takie sprzed trzech pięciu lat, więc nie takie bardzo prehistoryczne.
  Dla takich osobników czasami jednak pojawia się inny problem, bo czasami trafią na książkę wręcz idealną. Ta książka daje im wszystko, czego do tej pory im brakowało w życiu, no i, nie ma wyjścia, muszą ją mieć w swojej biblioteczce, więc są zmuszone wydać te 30, czasami 40 złotych.
  Ja osobiście nie lubię korzystać z bibliotek, odczuwam do nich pewną niechęć i nie wiem, czym to jest spowodowane. Może tym, że wyczuwam tą presję, że jak nie oddam jej w terminie to nie będzie, czego zbierać. Dobra, ale to nie jest temat tego posta. Czasami jednak w sytuacjach podbramkowych chowam dumę do kieszeni i coś wypożyczam. Jeszcze dodam, że jeśli chodzi o lektury szkolne, których nie mam w domu to nigdy ich nie kupuję.
  Jeszcze nie powiedziałam, że będąc uzależnionym od książek nie wydajemy pieniędzy na tylko powieści same w sobie. O nie, nie, życie by było wtedy zbyt piękne. Wszelkie designerskie zakładki, regały, bo już nie ma miejsca na kolejne tytuły. Ja właśnie teraz się zmagam z tym problemem i mam nadzieję, że w maju już pojawi się u mnie w pokoju nowa biblioteczka.
  Różnego rodzaju gadżety związane z ulubionymi powieściami to też są rzeczy pierwszej potrzeby. Ja od tego roku zaczęłam mieć tendencję do kupowania figurek FUNKO POP, a każda kosztuje 50 złotych, na szczęście na razie z własnej kieszeni kupiłam tylko Zgredka, ale myślę, że ten stan się niebawem zmieni. Jeszcze kiedyś widziałam, że Hagrid kosztuje 80 złotych. Smutne, ale prawdziwe...
  Już nie będę wspominać o poduszkach z jakimiś książkoholikowymi(czy tak się zmienia rzeczownik "książkoholik" na przymiotnik?)napisami. Pojawiają się również koszulki tego typu i ja za każdym razem, gdy jakąś zobaczę myślę sobie: "Muszę ją mieć" Później jednak patrzę na cenę i sobie odpuszczam...
  Mam nadzieję, że potraktujecie ten post z przymrużeniem oka, nie na poważnie, bo ja lubię sobie ponarzekać, ale to wszystko jest napisane tak pół żartem, pół serio ;)

7 komentarzy:

  1. Dlatego ja właśnie wręcz przeciwnie - chętnie odwiedzam bibliotekę, w której nowości pojawiają się dość regularnie a jak mnie któraś książka wyjątkowo zachwyci to wtedy ją kupuję. No i oczywiście śledzę liczne wyprzedaże i promocje, gdzie można czasem trafić na bardzo fajne książki a nawet jak mi się książka nie spodoba, to nie mam wyrzutów sumienia, że pieniądze zostały wyrzucone w błoto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Dobrym rozwiązaniem, które często stosuję żeby zaoszczędzić na książkach jest zaproponowanie bliskim, którzy z różnej okazji np. urodzin, świąt, pragną podarować Ci prezent, aby w jego ramach podarowali kartę podarunkową do księgarni np. EMPIKa. Wtedy oni mają problem z głowy a ja jestem w swoim żywiole, bo mogę sobie wybierać jakie książki za tą kwotę kupię :)

      Usuń
    2. O, na to nie wpadłam :) Moja rodzina wie, że najlepszą opcją na prezent dla mnie jest książka, ale kupon do EMPIKa jest lepszą opcją ;)
      Dzięki :*

      Usuń
  2. Książkoholik to synonim bankruta :D Ja kupuję coraz więcej i więcej, ale staram się w miarę powstrzymywać, ponieważ ciągle mam masę nieprzeczytanych zaległości. Bibliotekę kiedyś odwiedzałam bardzo często, teraz robię to rzadziej, ale to ze względu na brak czasu. Poza tym jakoś wolę mieć książki na własność, zawsze można do nich powrócić i... po prostu lubię ich wygląd na półce :D
    Pozdrawiam, Zaksiążkowana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym słyszała siebie z wyjątkiem tych zaległości, bo ja nie mam w zwyczaju kupować książek na zapas ;)

      Usuń
  3. Ja książki zaczęłam kupować dopiero niedawno, wcześniej tylko biblioteka, znajomi i książki z internetu. Na budowanie własnej biblioteczki mogę sobie pozwolić dopiero teraz, kiedy pracuję, a i to staram się robić z rozsądkiem, bo książką człowiek się nie nakarmi :) Chociaż przyznaje, że gdybym kupiła wszystko to, co bym chciała, to poszłabym z torbami. I zabrakłoby mi miejsca w domu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie zmagam się z problemem braku miejsca na regale i trochę mniej kupuję teraz książek, żeby na niego oszczędzić ;)
      Pozdrawiam

      Usuń