Celaena jest najlepszą zabójczynią w całej Erilei jednak podczas jednej z akcji została złapana. Skazano ją na dożywotnią pracę w kopalni soli Endovier, gdzie większość osób nie wytrzymuje nawet roku. Gdy dostaje od księcia Doriana propozycję nie do odrzucenia od razu się zgadza. Miałaby ona wziąć udział w turnieju na królewskiego obrońcę, wygrać, a po czterech latach wiernej służby odzyskać wolność. Podczas jej pobytu w pałacu kolejni uczestnicy zawodów zostają bestialsko zamordowani i właśnie ona musi znaleźć winowajcę.
Ta powieść sprawia, że czytelnik zaczyna mieć w sobie coś z tasiemca. Chce ciągle więcej i więcej i wcale nie czuje się nasycony po przeczytaniu nawet 100 stron. Przez te historię po prostu się płynie, znów bardzo często zapominałam patrzeć na numery stron, a to nie zdarza mi się często.
Fabuła jest interesująca i wciągająca jednak jakoś bardzo nie trzyma w napięciu, a raczej taki był zamysł autorki. Ja po tych wszystkich "ohach" i "ahach" oczekiwałam większej porcji emocji i takiego jakiegoś poruszenia mnie w pewien sposób.
Główna bohaterka naprawdę mi się spodobała, a to rzadko się zdarza w młodzieżówkach. Może jest trochę taka zbyt idealna, ale nie stanowiło to dla mnie jakiegoś problemu jednak liczę, że w kolejnych tomach zostanie ona zaprezentowana bardziej od takiej gorszej strony.
Szczerze mówiąc, teraz tak myślę, że bardzo sporadycznie się zdarza, żeby postacie pierwszoplanowe w książkach dla młodzieży, zwłaszcza, jeśli to są bohaterowie typu: "To on ma zbawić cały świat!", mają jakieś normalne, ludzkie zainteresowania. Mam wrażenie, że Celaena zaczyna już być trochę programowana przez Sarah J. Maas na zbawienie świata, ale za to ma hobby. Czułam z nią przez to pewną nić porozumienia, bo ona kocha czytać i gra na pianinie, a ja też uwielbiam robić obie te rzeczy, więc jest taką moją książkową BFF :D
Moją ulubioną postacią z tej pozycji chyba był Dorian. Ja mam najwyraźniej jakąś słabość do książąt w powieściach. On jest trochę jak Jace z "Darów Anioła" tylko, że Jace częściej żartuje i jest zabawniejszy, ale Dorian też ma takie sarkastyczne poczucie humoru, które bardzo lubię. Ja zwyczajnie wierzę w tego bohatera, jestem przekonana, że w prawdziwym życiu mogłabym spotkać osobę o identycznym zespole cech. Nasz książę jest po prostu bardzo realistyczny.
Po przeczytaniu pierwszej części wydaje mi się, że Sarah J. Maas nie jest stworzona do pisania o miłości i zakochanych ludziach. Dla mnie wątek miłosny jest taki trochę bez wyrazu, nie ma takiej iskry i "tego czegoś". Nie czuć tej chemii między bohaterami.
Poza tym, gdy w "Szklanym tronie" ktoś się zakochiwał to automatycznie tracił zdolność logicznego myślenia. Bohaterowie zachowywali się wtedy jakby byli nastolatkami, a nie pełnoletnimi osobami. Jakiekolwiek opanowanie odchodziło w siną dal...
MINI SPOILER
Chciałabym dodać jeszcze...Czujecie to co ja? Ten taki mdły, słodki zapach? Tak pachnie trójkąt miłosny i o ile tutaj jako takiego nie było to wydaje mi się, że w następnych tomach aspekt romantyczny będzie szedł w tym kierunku, ale mam nadzieję, że mój książkowy nos się myli, bo ile można wałkować ten sam temat?
KONIEC MINI SPOILERA
Podsumowując, widzę potencjał w "Szklanym tronie" jednak czuję się nieco zawiedziona. Zamierzam przeczytać kolejne tomy, bo chcę zobaczyć, czy autorka rozwinęła świat, bohaterów itd. Jako początek serii ta powieść jest dobra, ale gdyby to była historia jednotomowa to byłoby trochę gorzej. Z niecierpliwością czekam aż w środę przyjdzie do mnie kontynuacja, bo na razie niestety, nie mam co czytać :(
Czytałam Dwory tej autorki i jestem w nich zakochana, więc bardzo chcę sięgnąć po Szklany Tron. Szczególnie mi na tym zależy, bo chcę się sama przekonać o jakości tej serii. Jedni mówią, że jest świetna, inni że średnia, a ja chcę sobie wyrobić własną opinię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Książkowy Zakątek
O, ja właśnie po "Szklanym Tronie" chcę się zabrać z Dwory niezależnie od tego jaka będzie moja opinia o tej pierwszej serii ;)
UsuńPozdrawiam
Ja obiecuję, że kiedyś przeczytam. Ta książka kusi mnie od dłuższego czasu, a ja cały czas nie mam dla niej chwili żeby ją przeczytać. :/
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Znam ten ból :P
UsuńPozdrawiam
"Szklany tron" miał ogromny potencjał, który został w sposób spektakularny zmarnowany. A Celaena... No cóż, bardziej irytującej bohaterki to ja chyba w życiu nie spotkałam. :p No i te średniowieczne bilardy i fortepiany, taaak. Ah, no i pieski z kokardką.
OdpowiedzUsuńJa akurat w przypadku fantastyki nie przykładam wagi do czasów, w których powieść się teoretycznie rozgrywa. Traktuję to bardziej jako "wariację" na temat średniowiecza :)
UsuńPozdrawiam