RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY DOTYCZĄCE DWÓCH PIERWSZYCH TOMÓW
Clary udaje się do Alicante. Jest to stolica Idrisu, czyli ojczyzny Nocnych Łowców. Jej celem jest odnalezienie Ragnora Fell'a, czarownika, który jest jej jedyną nadzieją na obudzenie matki ze śpiączki. Tymczasem wszyscy szykują się do wojny z Valentinem, atmosfera jest napięta, nikt nie wie, komu można ufać. Dodatkowo wszyscy Nocni Łowcy muszą zdecydować, czy na wojnie chcą walczyć ramię w ramię z Podziemnymi, czy przeciwko nim.W tej książce dostałam nareszcie coś, na co czekałam od dwóch tomów. Mamy otwartą wojnę. Akcja jest bardzo szybka i dynamiczna. Odkrywamy różne spiski. Cały czas coś się dzieje i to bardzo mi się podoba. Przede wszystkim mamy tu mnóstwo zwrotów akcji. Samo Alicante jest bardzo interesującym miejscem i osadzenie fabuły w jego obrębie było bardzo dobrym wyborem. W "Mieście szkła" bardzo ciekawie przedstawiono więź, jaką ma matka ze swoim jeszcze nienarodzonym dzieckiem.
Postacie jak zwykle są niezwykle charakterne, wygadane i pełne humoru. Z pewną dwójką, jednak mam problem. Mówię o Jasie i Clary. To, że zaczęłam nie rozumieć Jace'a pojawiło się już w "Mieście popiołów". Tu nie rozumiem go przez całą książkę. Denerwuje mnie, gdy postać uważa, że ona jest winna całemu złu, jakie jest na świecie i postanawia się poświęcać, bo ona i tak jest beznadziejna.
Na temat Clary powiem, że po prostu nie myśli o konsekwencjach swoich działań, najpierw robi, a dopiero potem myśli. Muszę, jednak przyznać, że pod koniec ma ona przebłysk geniuszu i gdyby nie to, co zrobiła wszystko mogłoby się skończyć zupełnie inaczej, co nie zmienia faktu, że przez większość książki jest irytująca.
Cassandra Clare w "Mieście szkła" zrobiła coś, czego jej nie wybaczę. Poznajemy pewną postać, jest ona wręcz idealna. Ma wszystkie cechy, którymi charakteryzują się uwielbiani przeze mnie bohaterowie. Myślałam, że w tej historii nareszcie pojawił się ktoś perfekcyjny, moja bratnia dusza, osoba w stylu Mavena z "Selekcji". Autorka oczywiście miała, co do tej postaci inne plany niż ja. Ona go zniszczyła, zmiażdżyła, pozostawiając mnie ze złamanym sercem.
Pod koniec tej historii stwierdziłam, że pary, które mamy tu przedstawione są w porządku. Pogodziłam się ze związkiem Jace'a z Clary. Stwierdziłam, że do siebie pasują, bo oboje mnie denerwują. Przekonałam się do związku Alec'a z Magnusem, powiem więcej, pokochałam tą parę.
Zakończenie powala. Zmienia się kompletnie wszystko. Żałuję, że więcej czasu nie było poświęcone opisowi bitwy, ale mówi się trudno. Uwielbiam epilog, choć robi się w nim trochę ckliwie i sentmentalnie.
Moim zdaniem, do tej pory jest to najlepsza część "Darów Anioła", jaką przeczytałam. Humoru nadal jest sporo, bohaterowie są wspaniali, pogodziłam się z rzeczami, które mi nie pasowały. Ten tom wyróżnia się tym, że już jestem dość mocno związana z postaciami, na niektórych momentach prawie się wzruszyłam, ale przede wszystkim zachwyciła mnie tu fabuła. W żadnej części wydarzenia nie były tak zaskakujące, jak tu. Autorka rozwiązała w tym tomie mnóstwo wątków, więc po następnych częściach spodziewam się czegoś zupełnie nowego, mam nadzieję, że jeszcze bardziej genialnego.
Też jestem fanką tej książki, jak i całej serii. Cassandra ma lekki styl i świetne poczucie humoru :) Mam małą radę - czcionka, którą używasz nie jest przystosowana do polskich znaków, dlatego też treść dosyć trudno rozczytać. Zmień czcionkę na taką z polskimi znakami i będzie o wiele lepiej - tym bardziej, że masz naprawdę fajny szablon :)
OdpowiedzUsuńDzięki za skomplementowanie szablonu i radę, do której już się zastosowałam ;*
Usuń