niedziela, 10 września 2017

SERIALOWE PODSUMOWANIE WAKACJI/2017

  Hej, w te wakacje na przemian czytałam książki i oglądałam seriale. Stwierdziłam, że nie będę o każdej produkcji pisać osobnego posta(no chyba, że bym czuła taką potrzebę, jak w przypadku "Riverdale"), więc pomyślałam, że zrobię podsumowanie. Będzie ono miało inną formę niż podsumowania książkowe, taką bardziej popularną, że tak to ujmę, ale zaraz i tak się przekonacie, o co mi chodzi. Wspomnę jeszcze tylko, że będę mówiła tu tylko o serialach, gdzie obejrzałam co najmniej 1 sezon, generalnie w te wakacje obejrzałam ich 7(w sensie seriali) i poukładałam je mniej więcej chronologicznie, ale tak ogólnie to oglądałam na zmianę sezony różnych produkcji.
1. Riverdale

  O tym serialu jest nawet osobny wpis, o czym już mówiłam, więc spróbuje się tu aż tak bardzo nie rozgadywać na jego temat. Opowiada on o tym, jak chłopak, który(w wersji oficjalnej) toniew rzece i jego ciało nie zostaje znalezione. Później jednak znajduje się, a nastolatek ma ranę postrzałową w głowie, a sekcja wskazuje, że umarł tydzień później od dnia, w którym rzekomo miał miejsce nieszczęśliwy wypadek. W miasteczku zaczynają się wzajemne oskarżenia, a na jaw wychodzą głęboko skrywane tajemnice. "Riverdale" jest niesamowicie wciągające, po prostu nie można się od niego oderwać. Nie przeczę, że jest to serial dla młodzieży, ale nie jest przez to jakiś głupi, a także operuje pewnymi stereotypami, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało, a nawet słyszałam, że był to celowy zabieg. Ogromnie przywiązujemy się do postaci, a Jughead to w ogóle miłość mojego życia i chyba największy plus tej produkcji. Uwielbiam jego związek z...(dziewczyną, której imienia nie mogę zdradzić, ale z nikim innym nie nawiązuje on takiej relacji, więc jeśli obejrzycie serial to zrozumiecie, o kogo mi chodzi). Po obejrzeniu miałam strasznego kaca, nienawidzę zakończenia sezonu, ale na szczęście już w październiku wychodzi kolejny, więc mam nadzieję, że będzie jakiś wielki zwrot akcji i wszystko, co mi się nie spodobało w finale zostanie jakoś odkręcone.
2. Pretty Little Liars
  Ten tytuł został przetłumaczony na polski jako "Słodkie kłamstewka", ale ja wolę ten oryginalny, bo brzmi zdecydowanie lepiej. To jest serial, na którego oglądaniu spędziłam całe wakacje. Można powiedzieć, że cały czas oglądałam "Pretty Little Liars" z przerwami na inne produkcje. Ma on 7 sezonów, każdy po minimum 20 odcinków. Wiem, to dużo, ale udało się, wyrobiłam się w 2 miesiące. Historia zaczyna się, gdy jedna z dziewczyna z 5-osobowej paczki, Alison zostaje uznana za zaginioną. Po jej zniknięciu pozostała czwórka nastolatek oddala się od siebie. Po roku jednak zostają znalezione zwłoki należące do Alison i okazuje się, że została zamordowana. Ból po stracie z powrotem zbliża do siebie Arię, Hannę, Spencer i Emily, ale niedługo po pogrzebie koleżanki zaczynają być szantażowane przez kogoś, któ podpisuje się jako "A". Przyznaję, nie jest to zbyt ambitny serial, to jest coś takiego, co zabija czas i przy czym nie musicie myśleć. Można powiedzieć, że jak jest coś takiego, jak "Guilty read" to to jest takie Guilty watch". Wiecie, że to nie jest dobre, ale i tak Wam się podoba. Po jakimś czasie zdajecie sobie sprawę, jakie triki stosują twórcy i już potraficie przewidzieć sporo rzeczy, ale o to i tak dostarcza. Mam swoją ulubioną parę, w ogóle ta produkcja przełamała mojego serialowego kaca, bo tak to nic mi się nie podobało. Mimo wszystko, jeśli nie możecie sobie znaleźć nic do oglądania to polecam spróbować z "Pretty Little Liars", może Wam przypasuje.
3. Brooklyn nine-nine
  Podejrzewam, że pewnie spora część z Was nigdy nie słyszała o tym serialu, więc pokrótce wyjaśnię, o czym jest. Opowiada on o komisariacie policji znajdującym się w Nowym Jorku. Jest komediowy, więc nie ma tu jakiegoś głównego toku fabularnego, którego się trzymamy. Mi humor jaki tu jest dużej mierze odpowiada, lubię się czasem odmóżdżyć. Oglądałam go zawsze z moim bratem po jego powrocie z pracy i właśnie polecam Wam oglądać tą produkcję z kimś, bo jak chciałam obejrzeć drugi sezon sama to jakoś nie śmiałam się już tak bardzo. Odcinki są naprawdę króciutkie, mają ok. 20 minut, także możecie spróbować. Nie jest to jakiś super serial, ale jest niezły, więc można się z nim trochę zapoznać.
4. Sherlock
  Ach, "Sherlock", "Sherlock". Zasługuje on na miejsce albo najlepszego serialu, jaki oglądałam, albo drugiego po "Riverdale". Ma on dość specyficzną strukturę, bo jeden sezon ma tylko 3 odcinki, ale za to każdy po 1,5 godziny, ale ja po jakimś czasie się przestawiłam na ten tryb. Ta produkcja jest po prostu genialna. Kocham w niej absolutnie wszystko. Przyznaję, że pierwszy sezon jest troszkę średni, ale dalej, uwierzcie mi, to przejażdżka bez trzymanki. Wydaje mi się, że nie muszę mówić, o czym jest ta historia, bo każdy zna Sherlock'a Holmesa, ale wspomnę tylko, że rozgrywa się ona nie w XIX-wiecznej Anglii, ale czasach współczesnych. Zagadki są tu przedstawione w bardzo interesujący sposób, fabuła wciąga, ale największym plusem tutaj jest sam Sherlock. Boże, jak ja go uwielbiam! On jest kolejną miłością mojego życia, nawet kupiłam go sobie jako figurkę FUNKO POP. Jego osobowość, humor, który wprowadza do tego serialu to coś kompletnie wyjątkowego. Ja naprawdę w niektórych momentach po prostu umieram ze śmiechu. Poza tym, Benedict Cumberbatch...Gra niesamowicie dobrze, no i, nie wiem jak dla Was, ale dla mnie jest po prostu cholernie przystojny. Wiem, wygląd to nie wszystko, ale sami rozumiecie. Trafił też do trójki moich ulubionych aktorów. Oczywiście, mam tu też swoją ukochaną parę, a mówię tu o(SPOILER) Irene Adler. Dla mnie Sherlock i ona ogromnie do siebie pasują i jeśli Sherlock miałby się wiązać z kimkolwiek to tylko z nią. Jeszcze tylko powiem, że dałam tu gif i zdjęcie, bo gify z "Sherlocka" to moje życie i mogę spędzać godzinę na ich przeglądaniu.

5. Ania, nie Anna
  Beznadziejnych polskich tytułów ciąg dalszy...Ale to nie jest istotne. "Ania, nie Anna" jest to serial na podstawie "Ani z Zielonego Wzgórza", więc myślę, że nie muszę mówić, o czym to jest. Różni się jednak znacząco od oryginalnej historii, jest zdecydowanie bardziej poważny i dramatyczny. Bardzo mocno akcentuje to, że dziewczynki mogą robić to samo, co chłopcy, Ania jest taką mała feministką, co ogromnie mi się w niej podoba. Mierzy się traumami, które ma po latach spędzonych w sierocińcu i u rodzin zastępczych. Ta produkcja jednak nie opiera się tylko na dramacie, bo jednak jest to historia o kilkunastoletniej dziewczynie, która nawiązuje przyjaźnie, poznaje swoją pierwszą miłość. Są też takie momenty, podczas, których po prostu nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. MINI SPOILERY. Gdy Ania upija Dianę, albo ma niespodziewanie swój pierwszy okres, jej reakcja... To trzeba zobaczyć. KONIEC MINI SPOILERÓW. Poza tym, zdjęcia w "Anie, nie Annie" są zwyczajnie przepiękne, ten serial ogólnie głównie obrazem przekazuje ten swój wyjątkowy klimat. Uwielbiam tą dziewczynkę, która gra Anię, jest zachwycona jej urodą, mi się strasznie podobają osoby, które są piękne na swój własny, trochę specyficzny sposób i ona właśnie ma to coś w sobie.
6. Szefowa
  Ten serial to istna petarda! Opowiada on o Sophii, która pewnego razu, odkrywa sposób na zarobek przez sprzedawanie przerobionych ubrań z lumpeksów na eBayu. Kolejna produkcja z tych odmóżdżających, ale tu istotną rolę gra fabuła, która wciąga, w ogóle Sophia to ktoś, kogo ubóstwiam. Ma w sobie tyle niesamowitej energii, że wow! "Szefowa" to serial komediowy, ale żarty tutaj są trochę wyższych lotów niż w "Brooklyn nine-nine". Odcinki są krótkie, bo mają chyba tylko pół godziny. Na pewno nie wszystkim spodoba się ta produkcja, ja polecam obejrzeć zwiastun, bo jak dla mnie jest genialny, po nim obejrzałam serial i stwierdziłam, że też jest ekstra, więc dam Wam link do zwiastunu, obejrzyjcie sobie, jeśli Wam się spodoba to znaczy, że jest to coś dla Was, jeśli nie, to nie.
  7. Narcos
    To już ostatni serial, który obejrzałam w te wakacje. Opowiada on o bossie narkotykowym, Pablo Escobarze, a bardziej próbach schwytania go. Można powiedzieć, że to jest taki trochę "akcyjniak", ale nie na takiej zasadzie, że ciągle się leją, tylko jest tu jednak pewna intryga. Bardzo mi się podoba, że ta produkcja jest w języku hiszpańskim, to naprawdę dodaje takiej kolumbijskiej atmosfery temu wszystkiemu. Przyznaję, jest tu dość sporo krwi i wulgaryzmów, ale da się to przeżyć. Nie jest to do końca mój klimat, jeśli chodzi o seriale, ale i tak mi się podoba. Wciągająca fabuła, charakterne postacie, czego chcieć więcej?
  To już koniec tego podsumowanie, mam nadzieję, że Wam się podobało, bo trochę się tutaj napisałam. Polecam każdy z tych seriali, jedne w większym, drugie w mniejszym stopniu, ale wszystkie są na naprawdę dobrym poziomie. 

2 komentarze:

  1. Ja w wakacje nie mogłam się skupić na oglądaniu seriali. Skończyłam tylko PLL, z wielkim rozczarowaniem obejrzałam ostatnie epizody. Okropne. Twórcy nie mieli pomysłu jak dalej pociągnąć ten wątek. I "Sherlock" mi się kojarzy z zimą, bo w okresie świątecznym połknęłam wszystkie odcinki na raz ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że od połowy 6. sezonu i do końca 7. jest już coraz gorzej :/

      Usuń