środa, 5 lipca 2017

ZNÓW SIĘ ZAKOCHAŁAM, CZYLI TROCHĘ O "RIVERDALE"

  Hej, hej, parę dni temu skończyłam oglądać serial "Riverdale" i miałam go nie recenzować, ale aż buzowałam chęcią, żeby komuś o nim opowiedzieć. Poza tym, właśnie po to stworzyłam bloga, by uspokoić moją potrzebę mówienia o fajnych rzeczach. Także dziś nie o książce, lecz o serialu.
  Riverdale jest małym, spokojnym miasteczkiem, które jednak zmienia pewne tragiczne zdarzenie. Pewnego dnia, Cheryl Blossom wraz ze swoim bratem Jasonem poszła popływać łódką na rzece. Niestety, chłopak się utopił, lecz ciało nie zostało znalezione. Później zwłoki odnaleziono. Jeden fakt jednak wszystko komplikuje, w głowie nastolatka jest rana postrzałowa. Wszyscy mieszkańcy Riverdale próbują odkryć, kto jest mordercą, zaczynają się wzajemne oskarżenia, a na światło dzienne wychodzą mroczne tajemnice.
  Wątków w tym serialu jest po prostu multum, one wszystkie w jakiś sposób łączą się na końcu. Naprawdę nie sposób się nudzić, każdy znajdzie coś dla siebie. Poza tym, jest on niesamowicie wciągający, do tego twórcy stosują starą jak świat sztuczkę, że na końcu odcinka jest zwrot akcji i po prostu musisz obejrzeć następny, bo nie wytrzymasz z tego napięcia.
  Głównymi bohaterami są uczniowie liceum i to powoduje, że serial operuje paroma schematami, które mi jednak absolutnie nie przeszkadzają. Mamy tu drużynę futbolową, cheerleaderki. Spotykamy się z typową wredną, bogatą dziewczyną, szarą myszką, odludkiem. Jeszcze pokazano nam w tej produkcji tzw. "wyższe sfery", które są bardzo "wyższe" i wydaje mi się, że aż tak wysokie sfery nie występują w jakimś pierwszym, lepszym miasteczku. Tak jak mówiłam w tym przypadku to przerysowanie niektórych elementów nie stanowi dla mnie żadnego problemu.
  Jughead sprawił, że pokochałam "Riverdale" całym swoim serduszkiem. On jest moją ulubioną postacią, po prostu jest absolutnie genialny. Po pierwsze, ma talent do pisania powieści, po drugie sposób w jaki on się uśmiecha jest całkowicie rozbrajający. Poza tym, jego poczucie humoru odpowiada mi w 100%. No nie mogę powiedzieć nic innego oprócz tego, że jest idealny. Jughead jest wystarczającym powodem, by obejrzeć ten serial.
  Z Jugheadem jest też związana inna sprawa. Ship. I ja tu nie mówię o żadnym statku(taki nieśmieszny suchar językowy :D). Jughead będzie w związku, nie powiem Wam z kim, żeby nie spoilerować za bardzo, ale to jest ship mojego życia. Jedyna rzecz, która jest lepsza od samego Jughead'a to Juhead w związku. Gdy ta dwójka się pojawia na ekranie to ja się po prostu rozpływam i myślę: "Znowu wierzę w miłość!". Tą więź widać w każdym ich spojrzeniu i geście.
Od lewej: Archie, Veronica, Jughead, Betty.
  Ta relacja to mój ulubiony wątek. Przez pierwsze odcinki podchodziłam do "Riverdale" z takim: "Ok, fajne, ale bez szału", ten jeden element wszystko zmienił. Na początku jakoś tak nie shipowałam tej pary, a później tak sobie pomyślałam, że może jednak oni by do siebie pasowali i idealnie parę minut później wszystko się zaczęło. Ja mam więź telepatyczną z twórcami tego serialu. Też z tym związkiem jest związana moja ukochana scena z wchodzeniem po drabinie do okna i tekst: "Hello, Juliet". Nawiązania do literatury są zawsze świetne.
  Bardzo lubię też Veronicę. Ona jest pewna siebie, zna swoją wartość. Jest bogata, ale nie obnosi się z tym na prawo i lewo. Stara się być miła dla osób, które na to zasługują. Niczego się nie boi. Co prawda, w ostatnich odcinkach trochę mi podpadła, a nawet trochę bardzo, ale ogólnie ja poczułam się po ostatnim odcinku jakbym dostała od jego twórców twarz. Przez pół dnia chodziłam na kacu serialowym, a później jeszcze doszedł do tego kac książkowy, bo tego samego dnia skończyłam czytać "Zanim się pojawiłeś". W takim stanie to już nic, tylko brać antydepresanty.
  Ostatni aspekt, o którym powiem to, że "Riverdale" można oglądać też, bo jest bardzo miłe dla oka. Konkretniej chodzi mi o to, że są tam po prostu piękni aktorzy. Przepraszam, ja wiem, że wygląd nie jest ważny, ale dla mnie ładni ludzie to jest po prostu chodząca sztuka. W "Riveralde" występuje sporo rudych aktorów i aktorek, a ja uwielbiam ten kolor. Jedna z głównych postaci, czyli Archie jest rudy i myślałam, że on będzie moją ulubioną postacią, ale po jakimś czasie stwierdziłam, że mnie wkurza i miałam w głowie takie: "Archie, weź wyjdź".
  Oglądajcie "Riverdale"! To jest rozkaz! Doskonale umili Wam wakacje i ja teraz, gdy go skończyłam czekam z utęsknieniem na październik, kiedy ma wyjść drugi sezon, ale wtedy jest premiera w Stanach, więc w Polsce pewnie będzie jeszcze później. Jednak to nie zmienia faktu, że serdecznie polecam Wam tą produkcję, bo jest po prostu świetna!

4 komentarze:

  1. Uwielbiam oglądać seriale i właśnie szukam czegoś interesującego ;) ten może nie jest do końca w moim klimacie, ale na pewno obejrzę chociaż kilka początkowych odcinków, może mimo wszystko mnie wciągnie? ;)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę serdecznie go polecam, jestem pewna, że jeśli go nie pokochasz to przynajmniej bardzo polubisz ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Też kocham "Riverdale" i nie mogę się doczekać 2 sezonu. To zakończenie...Nienawidzę twórców serialu za nie!
    Pozdrawiam http://oksiazko.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MINI SPOILER
      To znaczy mnie nie tak bardzo przejęła ta akcja z ojcem Archiego, a bardziej to, co się stało z Jugheadem...
      Pozdrawiam

      Usuń