sobota, 31 grudnia 2016

RECENZJA KSIĄŻKI "SZKLANY MIECZ" VICTORII AVEYARD

  Hej, dziś zapraszam na ostatnią recenzję w roku 2016. Wieczorem pojawi się jeszcze jeden post, więc zachęcam, by go zobaczyć. Chciałabym również poznać Waszą opinię na temat nowej oprawy graficznej bloga.
  POST MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY DOTYCZĄCE KSIĄŻKI "CZERWONA KRÓLOWA"
  Mare przybywa na Klin. Jest to wyspa, na której rebelianci ze Szkarłatnej Gwardii mają bazę. Tam ukrywają się również cywile uciskani przez Srebrnych. Dziewczyna od błyskawic, jednak nie siedzi bezczynnie. Razem z Calem, Farley, Kilronem i Shadem postanawia wyruszyć na poszukiwanie osób takich jak ona. Czerwono-Srebrni znajdują się w niebezpieczeństwie, ponieważ poszukuje ich również król Maven, który w przeciwieństwie do Mare nie ma wobec nich dobrych zamiarów.
  Fabuła w "Szklanym mieczu" podoba mi się zdecydowanie bardziej niż w "Czerwonej królowej". Mamy tu dość sporo motywu drogi, pojawiają się nowe postacie i ogólnie jest bardzo dużo nowości. Akcja jest interesująca, występuje kilka potyczek między drużyną Mare, a sługusami Mavena i to mi w zupełności wystarcza. Motyw poszukiwania Nowych, czyli Czerwono-Srebrnych bardzo mnie wciągnął. Autorka przedstawiła wiele ciekawych umiejętności, jakimi można się posługiwać w opisanym świecie.
  Poziom kreowania postaci przez Victorię Aveyard nie spadł i utrzymuje się nadal na tak dobrym stopniu jak w "Czerwonej królowej". Nowi są bardzo interesującymi bohaterami i mam problem jedynie z tym, że mało ich pokazano. Mamy jedynie zahaczenie o te postacie, a szkoda, bo mają potencjał.       Bardzo podobają mi się postacie Babci i Ady. Babcia potrafi zmieniać się w innych ludzi, jest bardzo sympatyczna i wprowadza odrobinę humoru. Za to Ada jest ponad przeciętnie inteligentna i zapamiętuje wszystko, co kiedykolwiek zarejestrowała dzięki swoim zmysłom. Bardzo dużo czyta, więc moja wieź z nią jest raczej zrozumiała. 
  Następnie wypowiem się o głównej bohaterce. Tu autorka zrobiła coś nowego, bo Mare w tej powieści jest dość złowrogą postacią i ona czuje się z tym źle, ale i tak jej czyny w dalszym w ciągu są, lekko mówiąc, nie ok. Mi takie zagranie się podobało, bo zazwyczaj bohaterki w dystopiach są prawie idealne, ewentualnie mają nieznaczne wady. Zastanawiam się nad tym, czy autorka zarysowała ją tak specjalnie, czy miała w planie, że Mare będzie postępowała źle, ale generalnie czytelnik nadal ma ją kochać. Skłaniałabym się ku opcji drugiej, bo zakończenie miało mieć inny wydźwięk niż taki, jaki był dla mnie w rzeczywistości. W tym przypadku zakończenie po mnie spłynęło i nie wywołało większych emocji, a raczej nie taki był zamysł. Darowanemu koniu, jednak nie patrzy się w zęby, więc Mare jest bardzo ciekawie wykreowana, a na to, czy tak wyszło przypadkiem, czy specjalnie przymykam oko. 
  Pojawia się w tej książce dosłownie na kilka stron postać Jona. Widzi on przyszłość, przeszłość i ogólnie wie wszystko. Wątek z tym bohaterem jest niesamowicie intrygujący i tajemniczy. Jest on dla mnie połączeniem Dumbledore'a z Enochem z serii "Pani Peregrine". Jest mędrcem, ale jest chamem. Bardzo bym chciała, żeby było go więcej w tej historii, ale wiem, że przez to straciłby tą aurę sekretów, którą wytwarza, więc rozumiem, że pokazanie go w tak małym stopniu było konieczne.
  Na temat relacji w tej książce nie mogę się wypowiedzieć ogólnikowo. Kontakty Mare z Kilornem mnie irytują i ogólnie zachowują się oni jak dzieci. O stosunkach Mare z Calem dobrze się czyta, ale wątek relacji Mare z Farley jest całkowicie pominięty, gdzie wypadałoby się o niej wypowiedzieć, ponieważ główna bohaterka spędza dość sporo czasu z Farley. W tym przypadku mamy pójście na łatwiznę.
  Na zakończenie pomysł był dobry, ale mamy tu brak reakcji przyczynowo-skutkowej. Jeśli Mare byłaby zarysowana w taki sposób, że lubiłoby się ją to skutkiem takiego obrotu spraw byłoby to, że zakończenie odczuwałoby się zupełnie inaczej. Nie mamy z nią więzi, a ja z Mavenem w pierwszej części miałam, więc zakończenie mną wstrząsnęło, a tu niestety czegoś takiego nie było.
  Podsumowując, "Szklany miecz" podoba mi się bardziej niż pierwsza część. Zainteresował mnie, czytanie go sprawiało przyjemność i będę czekać na przetłumaczenie ostatniego tomu, który po angielsku nazywa się "King's Cage", czyli w dosłownym tłumaczeniu "Klatka Króla".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz