Szesnastoletni Simon jest gejem, ale jeszcze nikomu tego nie zdradził. Od pewnego czasu koresponduje on z chłopakiem o pseudonimie Blue. Oboje przy wymienianiu maili zachowują anonimowość. Przez przypadek znajomy głównego bohatera, Martin odczytuje te wiadomości i używa ich by go szantażować. W zamian za milczenie Martina Simon ma zeswatać go ze swoją przyjaciółką, Abby.
Wiem, fabuła tej pozycji nie zapowiada, że będzie ona czymś imponującym. Ot, zwyczajne życie nastolatka, który całkowicie przy okazji jest homo. I właśnie w tym, że ta historia jest taka zwyczajna tkwi cała jej wyjątkowość. Obecnie jest duży trend na książki trzymające w napięciu, pełne zwrotów akcji lub dramatyczne. Autorka nie udaje, że "Simon oraz inni homo sapiens" jest tego typu powieścią, co sprawia, że stanowi ona bardzo miły odpoczynek od tego wszystkiego.
Ogólnie, relacja z Simonem jako postacią jest też taka przyjemna. Ta cała powieść jest bardzo przyjemna, jeśli mam być konkretna. Żywiłam do głównego bohatera takie uczucia, jakimi darzy się dobrego przyjaciela. Uśmiechamy się, gdy coś mu się uda, gdy jest w jakiejś krępującej sytuacji to mamy ochotę zapaść się razem z nim z zażenowania. To moje podejście do niego sprawiało też, że czasami w jakiś zabawnych momentach dostawałam głupawki i nie mogłam opanować śmiechu.
Becky Albertalli jednak dała radę stworzyć aż dwie postacie, które mnie denerwują. Jest to dość spore osiągnięcie, nagrodźmy ją brawami. Dziewczyny w tej powieści...One mnie załamują. Lea we wszystkich rozdziałach działała mi na nerwy, bo robi z siebie taką ofiarę losu zamiast wziąć się w garść. Abby z kolei była spoko, ale później jej nagle coś odwaliło pod koniec i się obraziła z jakiegoś bezsensownego powodu. Ja już nawet nie pamiętam, dlaczego tak się stało, bo to było tak absurdalne.
Nie myślcie sobie jednak, że to jest taka błaha historyjka z dziewczynami strojącymi fochy i nic nie da się z niej wynieść. Na przykład, ja zawsze uważałam, że w Ameryce osoby homo nie są traktowane jako coś dziwnego, po prostu są i nikt nic do tego nie ma. Dla mnie w ogóle była to taka kraina tolerancji, a okazało się, że tak pięknie to tam jednak nie jest. Owszem, jest pewien progres w porównaniu z Polską, ale nie jest to jednak traktowane jako coś całkiem zwyczajnego.
Autorka trafnie zauważa i opisuje to w tej pozycji, że ludzie mają coś takiego jak wyjściowy typ człowieka. Chodzi o to, że widząc pierwszą lepszą osobę myślimy podświadomie, że jest hetero albo, że kobieta, o której ktoś opowiada, a my jej nigdy nie widzieliśmy jest biała. To jest bardzo interesujące zjawisko i nawet Paweł Opydo nagrał o tym film, do którego link daję tutaj.
Dużym plusem tutaj jest to, że nie ma tu stereotypów na temat gejów. Simon jest zwykłym chłopakiem, ubiera się po męsku nie zachowuje się tak, że równie dobrze mógłby mieć napisane na czole: "Jestem gejem".
Jeszcze ostatnie, co powiem to, że "Simon" ucierpiał przez tłumacza, który chyba ma z 70 lat i nie wie, jakim językiem posługują się nastolatkowie. Najczęściej raziło to w mailach, gdzie nawet raz zostało użyte wyrażenie: "dziedziczyć po kądzieli". Jestem pewna, że każdy by to zmienił na: "dziedziczyć po mamie".
"Simon oraz inni homo sapiens" to bardzo przyjemna, lekka lektura, idealna na kaca książkowego, wakacje i inne takie luźniejsze klimaty. Można też niej dużo wynieść i ja serdecznie ją polecam.
Od bardzo dawna słyszałam wiele pozytywnych słów na temat tej książki. Wstyd, że jeszcze nie przeczytałam. Pora sięgnąć po tą powieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
mariadoeseverthing.blogspot.com
Gorąco zachęcam ;)
UsuńPozdrawiam
Kiedyś miałam ochotę po nią sięgnąć, bo lubię takie tematy tabu, ale zabrakło albo chęci, albo motywacji ?:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
lubieczytacrano.blogspot.com/
Jeśli to w jakiś sposób pomoże w "zmuszeniu się" do czytania to powiem, że jest to bardzo cieniutka książka, więc nawet jak ci się nie spodoba to nie będziesz się z nią długo męczyć ;)
UsuńPozdrawiam
Masz rację, ta książka jest przyjemna, na swój sposób urocza i na pewno lekka i, o ile nie mam zastrzeżeń do kreacji bohaterów, tak (znowu!) ubodło mnie, w jaki sposób autorka porusza temat homoseksualizmu i jak po łebkach go traktuje. Bo mimo że przez całą powieść przewija się ten motyw, tak naprawdę potraktowany jest aż za lekko. Zabrakło mi głębi, trochę męskości i takiego... charakteru, klimatu.
OdpowiedzUsuńKsiążka ani trochę mnie nie zaskoczyła, a myślałam - po tylu pozytywnych opiniach - że to powieść świetna, niesamowita, może nawet wybitna.
Ale nie dziwię się, że ta powieść ma tylu fanów, naprawdę. I to nie tak, że nie powinna ich mieć, skądże znowu! Sama pewnie wrócę do niej jeszcze parę razy (zwłaszcza wtedy, gdy będę miała kaca książkowego ;)). Zauważyłam jednak, że - głównie - czytelniczki uwielbiają urocze historie łudząco podobne do tych w zwykłych romansach, a gdy dostają powieść mocną, dosłowną, męską i szczerą, kręcą nosem i krytykują zarówno język, jak i samych bohaterów.
Przeczytałam całkiem sporo powieści z wątkami gejowskimi i muszę przyznać, że wyraźnie widać różnicę. Chociaż czasami zdarza się zamiana ról ;).
W każdym razie książkę "Simon oraz inni homo sapiens" z pewnością poleciłabym młodszym czytelnikom (co sugeruje nawet samo wydawnictwo) oraz starszym, którzy potrzebują przeczytać coś uroczego, najlepiej na poprawę humoru.
A jeżeli lubisz tematykę gejowską, to - jeżeli nie czytałaś - to polecam "Trylogię ostatniego maga heroldów" Mercedes Lackey :) Przyjemna i emocjonalna. Niestety trudno dostępna.
UsuńGdybyś chciała więcej informacji o niej, to na swoim blogu pisałam o dwóch pierwszych tomach: "Sługa magii" i "Obietnica magii" Mercedes Lackey
Ja po tej powieści nie spodziewałam się wybitnego dzieła literatury, więc mi ten "brak głębi" zupełnie nie przeszkadzał :)
UsuńGorąco pozdrawiam :*
Mam w planach tę książkę, może kiedyś uda się przeczytać ^^
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Życzę powodzenia ;)
UsuńPozdrawiam serdecznie <3