wtorek, 13 lutego 2018

KRWIOŻERCZE ROŚLINY DONICZKOWE/"DOTYK JULII" TAHEREH MAFI

  Hej, hej, w końcu doczekaliście się recenzji wiem, że już dość długo żadnej nie było. W ogóle większość "Dotyku Julii" przeczytałam bardzo szybko, a chyba ostatnie  100 stron to aż 3 dni czytałam, ponieważ dopadło mnie zjawisko zwane szkołą. Później jeszcze przyszło choróbsko i nie miałam siły kompletnie na nic, nawet na pisanie recenzji. Dobra, ale koniec już tych wymówek, czas wreszcie się o tym "Dotyku Julii" wypowiedzieć.
  Julia jest zamknięta w czymś na wzór szpitala psychiatrycznego. Znajduje się tam, ponieważ dysponuje niezwykłą mocą, a mianowicie potrafi zabijać dotykiem. Funkcjonuje w tym miejscu w miarę normalnie aż do czasu, gdy jej współlokatorem zostaje Adam, chłopak, którego dziewczyna pamięta już od wczesnych lat swojego życia, ponieważ on jako jedyny nigdy się jej nie bał.
  Szczerze mówiąc, ta książka nie wzbudziła u mnie jakiś takich silnych emocji. Nie była ani jakoś specjalnie interesująca, ani też jakoś strasznie nudna. Ilość akcji akurat mnie zadowala, bo nie mogę powiedzieć, że ciągle siedzimy w tym samym miejscu i gadamy o tym samym, ale jednak nie polubiłam bohaterów na tyle, żeby im jakoś bardzo kibicować.
  Tahereh Mafi ma taki dość specyficzny styl pisania. Chodzi mi tu mniej więcej o tego typu przekreślenia, których zastosowanie mi się podoba, bo jednak dzięki nim jest w tej powieści jest trochę bardziej ciekawie i dodatkowo fantastycznie pokazują wszelkie wątpliwości i przekłamania głównej bohaterki.
  Istnieją jednak też gorsze strony sposobu pisania tej autorki. Ja mam wrażenie, że ona strasznie się starała wepchnąć w "Dotyk Julii" jak najwięcej głębokich metafor. Doceniam, że próbowała, bo jednak w przypadku powieści młodzieżowych autorzy zbytnio nie szaleją i starają się pisać w sposób taki bardzo "poprawny", że tak powiem.
  Ona chciała zrobić coś więcej, ale niestety nie wyszło jej to zbyt dobrze. Czasami te porównania były tak wzniosłe, że aż śmieszne. Ja Wam pokażę takie dwie perełki, przy których aż parsknęłam śmiechem. Pierwsza to było coś w stylu: "Uśmiechnął się do mnie niewielkim uśmiechem wielkości Jowisza" i ja nie rozumiem, czy w końcu to był taki mini uśmiech, czy taki od ucha do ucha, bo jakby te dwie rzeczy się wykluczają, a to zdanie brzmi jakby one występowały jednocześnie. To jest jednak dopiero rozgrzewka, bo drugi znaleziony przeze mnie cytat jest jeszcze lepszy: "Jestem mięsożernym kwiatem, moje ciało jest krwiożerczą rośliną doniczkową". Ja w tym momencie myślałam, że po prostu padnę. Jeszcze gdyby tam było tylko "krwiożerczą rośliną" to byłoby okej, ale to "doniczkową" przelało czarę goryczy.
  Podsumowując, ja skończę na przeczytaniu jednego tomu z tej serii, bo czuję, że tu nie ma potencjału na coś wybitnego, ale pierwszą część Wam polecam, jeśli naprawdę nie macie, co czytać i chcecie się pośmiać ze stylu pisania Tahereh Mafi.

3 komentarze:

  1. Chętnie po nią z pewnością kiedyś sięgnę, mimo że nie mam wobec niej wielkich oczekiwań.

    exploringwithbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to jak nie masz wielkich oczekiwań to może się jakoś na niej nie zawiedziesz ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń