poniedziałek, 28 listopada 2016

RECENZJA KSIĄŻKI "BIBLIOTEKA DUSZ" RANSOMA RIGGSA

  Hej, dziś przychodzę do Was niestety z recenzją ostatniej książki z cyklu "Pani Peregrine". "Biblioteka Dusz" podobała mi się najmniej ze wszystkich książek z tej serii, co nie znaczy, że jest zła.
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY DOTYCZĄCE DWÓCH POPRZEDNICH CZĘŚCI
  Emma, Jacob oraz Addison muszą wyruszyć na ratunek przyjaciołom porwanym przez potwora, który jest bratem pani Peregrine. Podszywając się pod swoją siostrę dostał się do głównej siedziby ymbrynek i żadna już nie przebywa na wolności. Bohaterowie muszą odnaleźć miejsce ukrycia swoich opiekunek oraz innych osobliwych dzieci. Aby ocalić swój świat zagłębiają się w ulice Diabelskiego Poletka, czyli najbardziej parszywego miejsca na Ziemii. Tam odkrywają mroczne strony osobliwej rasy, do której należą. W czasie podróży Jacob odkrywa, że posiada niesamowitą umiejętność panowania nad głucholcami, czyli mniej inteligentną odmianą potworów, z którymi toczy się walka.
  W tej książce rozgrywa się ostateczna bitwa z upiorami. Można, by pomyśleć, że będzie tu najwięcej akcji ze wszystkich powieści tego cyklu. Walki zaczynają się rozgrywać w połowie historii. Do tego momentu bohaterowie poznają Diabelskie Poletko. Mi zdecydowanie bardziej odpowiadał motyw drogi, który był w drugiej części, tu momentami trochę się nudziłam. Postacie, jednak odkrywają tu dużo tajemnic z przeszłości. Jak dokładnie powstały głucholce? Czy faktycznie obaj bracia pani Peregrine byli źli do szpiku kości? I dostajemy wreszcie odpowiedź na pytanie: Czemu dziadek Jacoba zginął zabity przez potwora skoro kiedyś umiał je widzieć i się przed nimi bronić? To wszystko zostaje tu wyjaśnione. Oczywiście jest motyw z "Harry'ego Potter'a". Harry umiał rozmawiać z wężami, a Jacob z głucholcami. Szczerze mówiąc, najbardziej stresowałam się podczas ostatniego rozdziału. Ja myślałam, że Ransom Riggs mi zniszczy życie tym fragmentem. Moje wszystkie zachwyty nad tą serią przestałyby mieć jakiekolwiek znaczenie, gdyby autor zakończył książkę tak jak myślałam, że zakończy. Znienawidziłabym ten cykl, bo jej twórca złamałby mi serce. Idealna struktura związku Emmy i Jacoba wisiała na włosku!
  Kocham Ransoma za to, że postanowił, aby na głównym planie w tej części była Emma, Jacob i Addison. Dla mnie to jest golden trio tej serii. Wszyscy oczywiście są cudowni, lecz nie rozumiem zachowań Jacoba pod koniec książki. Ten chłopak jest po prostu zbyt szlachetny, powinien być większym egoistą. Jak przeczytacie to zrozumiecie. Zabieg, który wprowadził twórca tego dzieła dotyczący głucholców jest wspaniały. Chwilami potwory zostały przedstawione jak udomowione tygrysy. Niebezpieczne, ale tak oswojone, że się łaszą. Wzbudzały moją sympatię i momentami naprawdę było mi ich żal.   W finałowej historii mamy mnóstwo postaci, w których przypadku trudno na pierwszy rzut oka określić, czy są dobre, czy złe.Uwielbiam Benthama, czyli drugiego brata pani Peregrine. Nie za charakter, bo jako człowiek jest taki średni, ale jest tak genialnie wykreowany. On ma wiele twarzy. Nigdy nie można być pewnym jak się zachowa. Dla mnie jest on najlepiej zarysowany zaraz po moim golden trio. Patrząc na całą serię uważam, że jej największym plusem jest to, jak Riggs tworzy postacie.
  Diabelskie Poletko, w którym dzieje się prawie cała akcja "Biblioteki Dusz" jest naprawdę przerażające. Widzimy tu biedę, swego rodzaju narkomanię, handel ludźmi. Jesteśmy zniesmaczeni, że to osobliwcy robią to innym osobliwcom. Ja czytając opisy tego miejsca uświadomiłam sobie, że naprawdę kiedyś były takie czasy, ale w realnym świecie. Były miejsca, może nadal są, gdzie ludzie pobierają wodę z tego samego nurtu, gdzie spływają fekalia. Są całe ulice usypane żebrakami i narkomanami. Handel żywym towarem jest to ogromny problem współczesnego świata. Moim zdaniem, książki Ransoma Riggsa niosą ze sobą głębszy sens. Osobliwy świat jest tylko otoczką dla tego, co chce nam przekazać autor. Na pewno będę wracać do tych książek, bo uwielbiam osobliwy świat i tych bohaterów i będę za nimi tęsknić, ale też, żeby sobie przypomnieć o niektórych problemach współczesności, które występują, ale mnie bezpośrednio nie dotykają.
  Podsumowując uważam, że "Biblioteka Dusz" jest odpowiednim zakończeniem tej serii, ale myślałam, że więcej osób zginie, a tu nikt nie umarł, więc niestety nie miałam, kiedy się wzruszyć. Jest ciekawa, ale wolę pozostałe części. Jest taka 7/10. A teraz niestety muszę się pożegnać z tą serią i poprowadzić moje czytelnicze życie do przodu.

sobota, 26 listopada 2016

MARRY, KISS, CLIFF BOOK TAG

  Hej, dziś zapraszam Was na bardzo luźny, trochę infantylny tag, a mianowicie "Marry, Kiss, Cliff Book Tag". Zasady są proste. Przygotowałam sobie 15 męskich bohaterów literackich i z kubka będę losować po 3 karteczki i z wylosowanych bohaterów będą musiała wybrać z kim wezmę ślub, kogo pocałuję, a kogo zrzucę z klifu. Przygotowałam również damskie postacie i wpadłam na pomysł, że w ich przypadku będę decydować, która będzie moją najlepszą przyjaciółką, która koleżanką z pracy/szkoły oraz która spadnie ze skały. Już nie mogę się doczekać!
TAG MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY
  RUNDA PIERWSZA
Bohaterowie:
- Percy Wetmore z "Zielonej Mili"
- Cztery z serii "Niezgodna"
- Albus Potter z "Harry'ego Potter'a i Przeklętego Dziecka"
Na samym początku już muszę podjąć trudną decyzję. Mamy tu dwie postacie, których nienawidzę, czyli Percy'ego i Albusa. Cztery na pewno idzie na męża, ale wolałabym kogoś bardziej podobnego do mnie charakterem. Teraz kogo pocałuję? Albusa, czy Percy'ego? Dobra, Percy jest zły do szpiku kości, a Albus po prostu nie zasługuje, by być synem Harry;ego, więc Percy'emu mówimy do widzenia, a Albus idzie do pocałowania. Nie wiem, jak to przeżyję...
Bohaterki:
- Luna Lovegood z serii  "Harry Potter"
- Daisy Buchanan z "Wielkiego Gatsby'ego"
- America Singer z serii "Selekcja"
Tu wybór jest dziecinnie prosty. Daisy idzie do odstrzału. Nienawidzę tej postaci z całego serca za to jak potraktowała Gatsby'ego i ogólnie nie znoszę jej. Luna jest moją ulubioną damską postacią z "Harry'ego Potter'a", więc ona będzie moją najlepszą przyjaciółką, a do Ameriki mam stosunek obojętny, więc mogę się z nią kolegować. Nie wiecie, jak wielką dla mnie satysfakcją jest zrucenie Daisy z klifu.
RUNDA DRUGA
Bohaterowie:
- Draco Malfoy z serii "Harry Potter"
- Finnick Odair z serii "Igrzyska Śmierci"
- Percy Jackson z serii "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy"
Draco Malfoy... Powiem Wam, że Bellatrix Lestrange darzę większą sympatią niż Malfoya. Nienawidzę tej postaci całą sobą. Moim zdaniem, on się nie nadaje i do bycia porządnym Śmierciożercą i by stanąć po dobrej stronie. Dla mnie, jest po prostu tchórzem, więc on leci z klifu. Finnick'a i Percy'ego kocham, ale Finnicka to jest po prostu obsesja, więc z nim wezmę ślub, a z Percym będę się całować zwłaszcza, dlatego, że w książce było powiedziane, że pocałunki z nim były po prostu najlepsze.
Bohaterki:
- Margo Roth Spiegelman z "Papierowych Miast"
- Cho Chang z serii "Harry Potter"
- Nika Mickiewicz z serii "Felix, Net i Nika"
Przysięgam, że Cho to już ostatnia postać z HP w tym tagu. Ona mi przeszkadza, bo narusza strukturę związku Harry'ego i Ginny, więc z nią się żegnamy. Nikę bardzo lubię i wydaję mi się, że ona byłaby bardzo dobrą przyjaciółką, a Margo też lubię, lecz chyba bym wolałabym się z nią tylko kolegować.
RUNDA TRZECIA 
Bohaterowie:
- Adam z serii "Jeśli zostanę"
- Maxon Schreave z serii "Selekcja"
- Tommy z "Nerve"
Maxon... Wybór męża jest tu oczywisty. Oczywiście, że wybieram jego. Tommy otrzyma karę za to, że złamał mi serce i okazał się perfidnym zdrajcą. Całowanie z Adamem byłoby niesamowite, mimo że po przeczytaniu "Wróć, jeśli pamiętasz" zaczęłam go mniej lubić. W tej rundzie wybór męskich postaci był łatwy.
Bohaterki:
- Emma Bloom z serii "Pani Peregrine"
- Sydney z "Nerve"
- Rachel Elizabeth Dare z serii  "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy"
Emmę ubóstwiam, a więc ona będzie moją najlepszą przyjaciółką. Rachel jest dla mnie niezwykle ciekawą postacią, więc myślę, że przebywając z nią w szkolę wywierała, by na mnie inspirujący wpływ. Sydney jest mi obojętna, więc leci z klifu.
RUNDA CZWARTA
Bohaterowie:
- Peeta Mellark z serii "Igrzyska Śmierci"
- Tom Buchanan z "Wielkiego Gatsby'ego"
- Jay Gatsby z  "Wielkiego Gatsby'ego"
Wylosować Toma i Jaya w jednej rundzie... Toma nienawidzę jeszcze bardziej niż jego żony, więc on idzie out. Peeta, a Jay... Z Jay'em biorę ślub i będę z nim żyć w jego pięknym domu, a z Peetą, któremu bardzo kibicowałam czytając Igrzyska, pocałuję się.
Bohaterki:
- Celeste Newsome z serii "Selekcja"
- Janice Edgecombe z "Zielonej Mili"
- Ruby z "Love, Rosie"
I tu mam problem... Wszystkie bohaterki bardzo lubię. Nie wiem kogo zabić. Myślę nad tym, że zabijając Janice i Celeste nie zmienię ich losu. Pożegnajmy się z Janice... Celeste musi żyć, aby wyrobić w ludziach nowe zdanie na jej temat, więc ona będzie moją koleżanką, a Ruby najlepszą przyjaciółką.
RUNDA PIĄTA
Bohaterowie:
- Ian O'Shea z "Intruza"
- Enoch z serii "Pani Peregrine"
- Felix Polon z serii "Felix, Net i Nika"
Ostatnia runda i nie mam żadnego problemu. Enocha zabijam. Zbyt bym się bała, żeby się z nim całować. Iana kocham, więc on idzie na męża. Felixa lubię, ale jest za spokojny, jak dla mnie, lecz pocałowanie się z nim nie zaszkodzi.
Bohaterki:
- Marlee Woodwork z serii "Selekcja"
- Alma Coin z serii "Igrzyska Śmierci"
- Vee z "Nerve"
Tu też nie ma żadnych komplikacji. Coin niech spada, Vee pewnie byłaby irytującą koleżanką, ale nie mam wyboru,  a Marlee jest cudowna, więc przyjaźń z nią byłaby czystą przyjemnością.

Tag przebiegł bez większych problemów. Nie musiałam podejmować bardzo trudnych decyzji. W zeszłym tygodniu też w sobotę był tag, więc w przyszły weekend będzie coś innego.

wtorek, 22 listopada 2016

RECENZJA KSIĄŻKI "MIASTO CIENI" RANSOM RIGGS

  Hej, zapraszam do przeczytania mojej opinii na temat kontynuacji "Osobliwego Domu Pani Peregrine", która moim zdaniem bije na głowę pierwszą część. UWAGA TA RECENZJA ZAWIERA SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI KSIĄŻKI.
  Jacob postanowił pozostać w osobliwym świecie. Pani Peregrine jest uwięziona w ciele ptaka i tylko osoba obdarzona tak wielką mocą jak ona może jej pomóc wrócić do ludzkiej postaci, jednak wszyscy tacy osobliwcy zostali uprowadzeni przez upiory. Kobiety, które mają takie zdolności jak opiekunka bohaterów powieści zwą się ymbrynkami. Wychowankowie niesamowitego sierocińca wyruszają w wyprawę do Londynu, gdzie mają nadzieję znaleźć ostatnią wolną ymbrynkę. Dzieci podróżują przez świat pochłonięty wojną i pełen potworów, a Jacob musi odnaleźć się w roli bohatera i pogromcy czyhających na jego przyjaciół niebezpieczeństw, czego inni od niego oczekują.
  Na wstępie muszę powiedzieć, że autor ogromnie się rozwinął. W jego kolejnej powieści było zdecydowanie więcej akcji. Postacie zostały jeszcze lepiej pokazane niż w jego debiutanckiej książce. W tej historii ciągle coś się dzieje, nie dostajemy żadnej przerwy na oddech między fascynującymi wydarzeniami. Osobliwcy ratują się z jednej opresji i zaraz muszą poradzić sobie z drugą. Ponownie na koniec mamy niespodziewany zwrot akcji, który bardzo przypomina wątek z jednej z części "Harry'ego Potter'a".
  Psychika osób znanych nam z "Osobliwego Domu Pani Peregrine" została o wiele bardziej pokazana. Zaczynamy rozumieć tych bohaterów oraz motywy ich działań. Emma jest cudowna jak zwykle, a nawet jeszcze bardziej przez to, że bardziej ją poznajemy. Po przeczytaniu tej historii polubiłam Jacoba. Przestał być nie nadającym się do niczego chłopakiem z Florydy i zaczął bardziej przypominać takie legendy jak Katniss Everdeen, czy Percy Jackson. Poza tym związek tych postaci jest nieziemski. Absolutnie zakochałam się w tej relacji. Te postacie cudownie się dopełniają i nie wyobrażam sobie ich osobno. Dowiadujemy się z książki, że istnieją również osobliwe zwierzęta. Poznajemy mówiącego ludzkim głosem psa Addisona, którego ja ubóstwiam mimo, że jest pesymistą. Kojarzy mi się z angielskim hrabią, zawsze zachowuje się z godnością i jest pełen powagi. Ja uwielbiam taki typ Brytyjczyków, budzą moją sympatię, a Addison właśnie charakteryzuje się cechami, które oni posiadają. Kreacja postaci Enocha, czyli chłopca, która potrafi wskrzesić zmarłych jest niesamowita. Jest to niezwykle wielowymiarowa postać i autor sprawia, że nienawidzimy go jeszcze bardziej niż w pierwszym tomie, lecz pokazane jest, że on też ma ludzkie odruchy, lecz ukryte głęboko w sobie.
  Historia dzieje się w czasie II wojny światowej. Ja uważam, że to najciekawszy okres w historii ludzkości, więc to, że czas akcji powieści miał miejsce właśnie w tych latach działa zdecydowanie na plus. Niektóre osoby słysząc opowieści o tej masakrze traktują to jak coś nierealnego. Dla nich jest to coś co się wydarzyło naprawdę, lecz okropieństwo tych zdarzeń zostało wyolbrzymione przez społeczeństwo. Prostota tego jak te czasy zostały przedstawione sprawia, że czujemy, że to nie jest mit. Nie ma tu bohaterów walczących o wolność, są ludzie. Zwykli obywatele, którym zależy na tym, by tylko przetrwać oraz, by uchronić swoich bliskich. Chowanie się przed bombami, ewakuacja dzieci z Londynu; nie ma tu żadnego wyolbrzymienia, lecz prawdę o ludzkim dramacie, jaki spotkał osoby żyjące w tamtych czasach.
  Według mnie, to jest największa zaleta tej książki. Można dzięki niej z perspektywy młodych ludzi, dla których wojna była tylko odległą historią zobaczyć okropieństwo tamtych czasów oraz poznać dzieci, które musiały o wiele za wcześnie dorosnąć.

 
 

sobota, 19 listopada 2016

TMI BOOK TAG

  Hej, witam w drugim tagu na moim blogu. Będzie to kolejny tego typu wpis mówiący dużo o mnie i o moich ulubionych książkach. Jednak następny tag będzie już mnie zapoznający Was ze mną. Ale póki co, zapraszam na TMI Book Tag.
1. Która fikcyjna postać ma najlepszy styl?
Wydaję mi się, że Margo z "Papierowych Miast" Johna Greena. Nie ma w tej książce wiele napisane o tym, jak główna bohaterka się ubierała, lecz czytając tą powieść wyobrażałam ją sobie naprawdę pięknie ubraną. W takim stylu, który mi się bardzo podoba, czyli noszenie trochę hipsterskich swetrów, koszulek z ciekawymi nadrukami, flanelowych koszul.
2. Twoje fikcyjne zauroczenie?
Takich zauroczeń jest dość sporo... Zastanawiam się najbardziej między Maxonem z serii "Selekcja", a Jayem Gatsby. Stwierdzam, jednak, że Maxon zrobił w książce dość złą rzecz, która chyba nikomu kto czytał tą serię się nie podobała. Gatsby natomiast jest po prostu idealny... Jego jedyną wadą jest to, że nie czytał książek...
3. Czy kochałaś kiedyś postać, a później zaczęłaś ją nienawidzić?
Tak, zdarzyło mi się coś takiego. Tą postacią jest Tommy  z "Nerve", ale nie będę mówić, czemu tak się stało, bo nie chcę spoilerować.
4. Największa książka na twojej półce?
Tą książka jest seria "Niezgodna" Veronica Roth.
5. Najcięższa książka na twojej półce?
Harry Potter i Zakon Feniksa" J.K. Rowling.
6. Masz jakieś książkowe plakaty?
Nie posiadam takich plakatów.
7. Masz jakąś książkową biżuterię?
Nie, ale poluję na charmsy z Harry'ego Potter'a do bransoletki.
8. Książkowa para, której kibicujesz?
Peeta i Katniss z "Igrzysk Śmierci" Suzanne Collins.
9. Ulubiona seria książek?
Chyba nikogo nie zdziwi moja odpowiedź... Oczywiście, że "Harry Potter"
10. Ulubiony soundtrack z ekranizacji książki?
Soundtrack z "Wielkiego Gatsby'ego" skradł moje serce i generalnie kocham ten film.
11. Jaką książkę polubiłaś tak bardzo, że chciałabyś, aby była kontynuowana?
Uważam, że książka "Intruz" Stephanie Meyer mogłaby mieć ciekawą kontynuację, mimo że dla mnie ta książka nie jest arcydziełem, lecz czytanie tej historii sprawiło mi przyjemność.
12. Ulubiona powieść jednotomowa?
"Zielona Mila" Stephena Kinga. Moje niedawne odkrycie <3
13. Od kiedy czytasz?
Od zawsze rodzice czytali mi na dobranoc, a sama zaczęłam czytać po tym, jak się tego nauczyłam. Czytanie stało się, jednak obsesją dopiero w czwartej klasie podstawówki. 
14. W którym domu Hogwartu jesteś?
Jestem w Ravenclaw sercem, duszą i umysłem. Niech żyją Krukoni!
15. Czego szukasz w książce?
Moim priorytetem jest wartka akcja i ciekawe postacie.
16. Ulubiony cytat?
Nie mam w zwyczaju zapisywania swoich ulubionych cytatów.
17. Ulubiona okładka?

Uwielbiam okładki serii "Selekcja", a zwłaszcza pierwszego tomu.
18. Akcja vs. romans?
Zdecydowanie akcja, bez wątków miłosnych mogę przeżyć.
19. Gdzie idziesz, gdy w książce są smutne momenty?
Nigdzie nie idę, ale podnoszę się z łóżka, by wziąć pudełko chusteczek.
20. Ile zajmuje ci przeczytanie jednej książki?
W zależności od ilości stron i wolnego czasu myślę, że od 2 dni do tygodnia.
21. Ile trwa twój "kac książkowy"?
Nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego, jak "kac książkowy".
22. Najmniej lubiana książka?
"Mały Książę" Antoine de Saint-Exupery'ego. Wiem, że tą książkę uważa się za niezwykle wartościową, ale mi jej treść definitywnie nie odpowiada.
23. Co cię zachęca do polubienia postaci?
Sądzę, że najbardziej zachęca mnie inteligencja, humor oraz odwaga.
24. Co cię odrzuca w postaci?
Chamstwo, pesymizm, użalanie się nad sobą i tchórzostwo.
25. Czemu dołączyłaś do blogosfery?
Dołączyłam do blogosfery, ponieważ nie mam znajomych książkoholików, a emocje po przeczytaniu książki wręcz mnie rozsadzają.
26. Straszna książka?
Nie czytam horrorów, lecz pamiętam, że czytając dobrych parę lat temu "Juniper Berry i Tajemnicze Drzewo" dość mocno się bałam.
27. Kiedy ostatnio płakałaś przy książce?
Ja naprawdę bardzo często płaczę przy książkach. Ostatnio płakałam przy "Zielonej Mili" Kinga. Zamieniłam się w istną fontannę. Ale szczerze mówiąc lubię wzruszać się przez książki, bo to świadczy o tym, że dana historia w pewien sposób mnie poruszyła i zwróciła uwagę na wiele spraw.
28. Ostatnia książka, której dałaś 10/10?
Jeśli uznamy, że "Harry Potter" to 11/10, to ostatnią książką, której dałam 10/10 są "Papierowe Miasta".
29. Ulubiony tytuł?
"Poradnik Pozytywnego Myślenia"
30. Ostatnio przeczytana książka?
"Osobliwy Dom Pani Peregrine".
31. Co teraz czytasz?
"Miasto Cieni", czyli kontynuację "Osobliwego Domu Pani Peregrine".
32. Ostatnio obejrzany film na podstawie książki?
"Nerve", na którym byłam w kinie.
33. Bohater książkowy, z którym chciałabyś pogadać?
Chciałabym porozmawiać z Ruby z "Love, Rosie", ponieważ ta bohaterka jest tak optymistyczna, że ona na tej rozmowie, by mnie zaraziła taką ilością pozytywnej energii, że by mi starczyła na miesiąc.
34. Autor, z którym chcesz porozmawiać?
Kobieta, która sprawiła, że moje życie wypełniło się magią, czyli J.K. Rowling.
35. Ulubione jedzenie do czytania?
Jeśli herbata to jedzenie to stawiam właśnie na nią oraz na płatki zbożowe.
36. Książkowy świat, w którym chciałabyś żyć?
Przepraszam, że ciągle jest o "Harrym Potterze", ale gdybym powiedziała, że chcę żyć w innym świecie niż świat czarodziejów to bym skłamała.
37. Świat książkowy, w którym nie chcesz żyć?
Świat stworzony przez Suzanne Collins w serii "Igrzyska Śmierci".
38. Kiedy ostatnio powąchałaś książkę?
Jakieś 3 dni temu...
39. Dziwne sposoby obrażania użyte w książce?
Szczerze mówiąc nic mi nie przychodzi do głowy...
40. Czy tworzysz jakieś własne teksty?
Nie.
41. Ulubiony magiczny przedmiot?
Latająca miotła, zawsze marzyłam, by taką mieć.
42. Twoje miejsce w drużynie qudditcha?
Zdecydowanie szukający. Nienawidzę sportu, ale quidditcha po prostu kocham. Wolę pracować indywidualnie, więc szukający to coś dla mnie.
43. Nazwij piosenkę, którą łączysz z jakąś książką?
Nie mam takiej piosenki.
44. Ulubiony podryw na książkę?
Nie mam takiego.
45. Użyłaś go kiedyś?
Nie.
46. Ile masz książek?
Obecnie mam 68 książek.

  





wtorek, 15 listopada 2016

RECENZJA KSIĄŻKI "OSOBLIWY DOM PANI PEREGRINE" RANSOM RIGGS

  Hej, dziś przychodzę do Was z recenzją absolutnie nietuzinkowej książki. Jest to pierwsza część serii pt."Pani Peregrine", lecz tak mi się spodobała, że już zaczęłam czytać drugą część.
  Głównym bohaterem książki jest Jacob. Jest to zupełnie zwyczajny chłopak, który prawdopodobnie odziedziczy rodzinną korporację. W dzieciństwie, jego dziadek opowiadał mu historie o tym, że musiał wyjechać z Polski w trakcie II wojny światowej i trafił na pewną walijską wysepkę. Znajdował się tam dom dla dzieci z osobliwymi zdolnościami. Była tam dziewczynką, która lewitowała oraz chłopiec, którego nie było widać. Ukrywali się tam przed polującymi na nie potworami. Naturalnie, Jacob z czasem przestał wierzyć w te opowieści. Ale co, jeśli są one prawdą? Dziadek ginie, a w ostatnich słowach przekazuje wnuczkowi informacje, które pozornie nie mają sensu. Wyobraźnię Jacoba podsyca fakt, że koło konającego dziadka przez ułamek sekundy widział stwora, którego wygląd zgadzał się z opisywanymi przez dziadka potworami. Chłopak wyrusza na wyspę, by przekonać się, czy opowieści z dzieciństwa naprawdę były fikcją...
  Zacznę od tego, że "Osobliwy Dom Pani Peregrine" Ransom Riggs bardzo kojarzy mi się z "Harrym Potterem". Sierociniec dla osobliwych dzieci niezwykle przypomina Hogwart, a sami jego mieszkańcy młodych czarodziejów. W książce zachwyciło mnie, że pierwszy raz od przeczytania książek o Harrym, tak bardzo chciałam się znaleźć w miejscu, w którym miejsce miały wydarzenia historii. Nie jest to typowa książka młodzieżowa. Nie ma tu trójkąta miłosnego, ani kraju, w którym panują brutalne zasady.
  Fabuła była najbardziej wartka na początku książki. Później przeszła do takiego spokojnego tempa i na sam koniec przyspieszyła. Atmosferę mroku, o której często można usłyszeć w recenzjach tej powieści też najbardziej czuć na pierwszych stronach. Moim zdaniem, bardziej dominuje klimat magii. Jest tutaj wiele zagadek, wiele niewyjaśnionych spraw, dużo zaskakujących faktów, które stopniowo odkrywamy. Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie to, kto się okazał czarnym charakterem, ponieważ dopiero na końcu książki dowiadujemy się z czym dokładnie walczą bohaterowie.
  Największym plusem tej książki (nie licząc tego, że przypomina mi "Harry'ego Potter'a") są postacie. Osobliwe dzieci są niesamowite. W tej części nie są najlepiej wykreowani, jeśli chodzi o charakter, ale myślę, że autor rozwinie je w kolejnych tomach. Wychowankowie pani Peregrine są ogromnie pozytywni, wręcz zarażają entuzjazmem. Moją ulubioną postacią jest Emma, dziewczyna, która może wytwarzać ogień. Pokochałam tą bohaterkę odkąd tylko się pojawiła. Jest silna, odważna, lecz mimo wszystko zachowuje dziewczęcą delikatność. Nie mogę się doczekać aż dowiem się o jej dalszych losach.
  Pokochałam historię o losach Jacoba, pani Peregrine i jej wychowanków. Książka wytwarza niesamowity klimat, który na pewno w pewnym stopniu budują zamieszczone w niej fotografie, ale jest to zaledwie mały procent wszystkich odczuć. Jest to opowieść o tym, że nie można zamykać swojej inności, należy ją pokazywać, bo świat traci na tym, że wyjątkowi ludzie boją pokazać swą niezwykłą naturę. Mówi też o tym, że to ludzie, którzy boją się nieznanego doprowadzili do takiego stanu rzeczy. A czy świat będzie się rozwijać, jeśli wszyscy będą bali się pokazać swoją osobliwą stronę?

sobota, 12 listopada 2016

BOOK TAG

  Hej, w dzisiejszym poście przedstawiam Wam pierwszy tag na moim blogu o nazwie "Book Tag". Wydaję mi się, że jest w nim dużo pytań, które pozwolą poznać moje książkowe upodobania.
1. Jaki gatunek najczęściej wybierasz?
Zdecydowanie najczęściej sięgam po książki science-fiction i fantasy pisane dla młodzieży. Lubię ten gatunek, ponieważ dzieją się w nich nierealne zdarzenia, mogę się zagłębiać w ten inny nierealny świat. Drugim argumentem jest to, że skoro żyję w normalnym świecie to czemu mam sięgać po powieści, które też się w nim rozgrywają, lecz czasami zwracam się i ku takim historiom.
2. Który bohater jest najbardziej podobny do ciebie lub którym chciałabyś być?
Jeśli mogę chcieć być męskim bohaterem to wybieram Marka Watneya z książki "Marsjanin". Niezwykle cenię u tej postaci jej humor, dystans do siebie, zaradność i przede wszystkim inteligencję. Moim zdaniem, Mark jest niesamowicie mądrym człowiekiem i gdybym miała jego umysł to mogłabym stworzyć tyle wspaniałych rzeczy... W akcji powieści znalazł się w dość nieciekawej sytuacji, ale nie poddawał się i walczył o przetrwanie do samego końca i ja czasami chciałabym mieć upór tej postaci.
3. Jaką książkę dałabyś do przeczytania swojemu dziecku?
Jednym z moich największych marzeń jest przekazać swojemu dziecku moje egzemplarze "Harry'ego Potter'a". Pewnie będą liczyły wtedy około 30 lat, ale i mój starszy brat je wielokrotnie czytał, ja je czytałam trzykrotnie, ale z pewnością przeczytam tą opowieść jeszcze dziesiątki razy. Moje wydanie "Harry'ego Potter'a i Zakonu Feniksa" trzeba było skleić taśmą, bo po tak wielu przeczytaniach po prostu się rozpadło. Bardzo chcę przekazać mojemu dziecku magię zawartą w tej cudownej opowieści, która zdecydowanie zmieniła moje życie. Gdy moje dziecko będzie jeszcze małe z pewnością przeczytam mu "Dziadka i Niedźwiadka" Łukasza Wierzbickiego. Opowiada o niedźwiedziu Wojtku, który w czasie II wojny światowej służył w wojsku generała Andersa. Pamiętam, że jak byłam młodsza to uwielbiałam tą opowieść i wielokrotnie przy jej czytaniu się śmiałam.
4. Wolisz książki w wersji papierowej, e-booki, czy audiobooki?
Jestem wrogiem wszelkich książek w wersji innej niż papierowa. Bardzo lubię jak książki mogą dumnie stać na mojej półce. Uwielbiam ich zapach, niesamowicie dużo czasu potrafi mi zająć patrzenie się na okładkę i badanie jej faktury, przerzucanie kartek też ma dla mnie w sobie jakąś taką magię. Kocham książki papierowe i nic ich nie zastąpi.
5. Jaka książka zrobiła na Tobie największe wrażenie?
Nie chcę się powtarzać i mówić, że "Harry Potter" lub "Zielona Mila", więc powiem, że największe wrażenie na mnie zrobiły "Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins. Historia jest niesamowita, trzyma w napięciu i pokazuje ciemną stronę ludzkiej natury. Są tu cudowne postacie i czytając tą książkę czuć siłę tej rebelii, jaką stworzyły.
6. Jaka książka nie zrobiła na Tobie dobrego wrażenia?
Zdecydowanie czegoś lepszego spodziewałam się po książce "Poradnik Pozytywnego Myślenia". Czytając tą powieść czułam potencjał, który nie został wykorzystany. Mamy tutaj ciekawego głównego bohatera, który przed wydarzeniami przedstawionymi w tej historii znajdował się w szpitalu psychiatrycznym. Można to było bardzo dobrze wykorzystać, lecz autor Matthew Quick tego nie zrobił.
7. Czytasz jedną książkę od początku do końca, czy zaczynasz kilka książek na raz?
Zdecydowanie czytam jedną książkę na raz i nie rozumiem jak osobom, które czytają kilka książek w jednym czasie nie mieszają się historie. Ja zdecydowanie wolę "zanurkować" w jedną powieść.
8. Częściej czytasz wypożyczone książki, czy raczej preferujesz własny zakup?
Wypożyczam książki tylko wtedy, gdy muszę. Najczęściej wypożyczam, gdy mam zadana lekturę, a nie mam jej w domu. Wolę książki zakupione przeze mnie, przez co niestety mój budżet dość szybko się kurczy.
9. Jaką jedną książkę powinien przeczytać każdy, niezależnie od swoich zainteresowań?
Dla mnie taką książką jest "Wielki Gatsby". Jest to klasyka literatury, lecz wcale nie czuć czytając ją, że została napisana kilkadziesiąt lat temu. Pokazuje doskonale życie wyższych sfer w latach 20. w Ameryce oraz, że tak naprawdę możemy mieć wielu znajomych, lecz naprawdę liczą się tylko przyjaciele, którzy będą z nami dłużej niż nawet największa miłość. Doskonałym dopełnieniem tej historii jest ekranizacja.
10. Czy oceniasz książkę po okładce?
Nie oceniam książki po okładce, jeśli na przykład słyszałam wiele pochlebnych opinii na jej temat, a ma brzydką okładkę to i tak ją czytam. Ale jeśli jestem w księgarni i muszę zdecydować, którą książkę wziąć, a opisy z tyłu są tak samo interesujące to wezmę tą z ładniejszą okładką.
11. O jakiej książce marzysz?
Książek, o których marzę jest ponad 50, więc nie będę ich wszystkich tu wymieniała.
12. Ile książek liczy Twoja biblioteczka i jak przechowujesz swoje zbiory?
Książki trzymam na regale z trzema półkami, lecz wydaję mi się, że po świętach zostanie on zapełniony do końca i wtedy nie wiem, gdzie będę umieszczać następne książki. Do mojej kolekcji co kilka dni przybywa po jednej dwóch pozycjach, ale na dzień dzisiejszy liczy 66 pozycji.
13. Co najpierw: książka, czy ekranizacja?
Zdecydowanie książka.
14. Co teraz czytasz?
Obecnie czytam "Osobliwy dom pani Peregrine" Ransom Riggs i póki co jestem zachwycona.


piątek, 11 listopada 2016

RECENZJA KSIĄŻKI "ROMEO I JULIA" WILLIAMA SZEKSPIRA

  Hej, w dzisiejszej recenzji przedstawię Wam książkę, którą chyba każdemu zaspoilerowano i mi to, że znałam zakończenie dość mocno przeszkadzało w czytaniu i możliwe, że gdyby nie to ta opowieść bardziej by mi się spodobała.
  "Romeo i Julia" rozgrywa się w znacznej części we włoskim mieście Verona, gdzie od lat panuje nienawiść między rodziną Montecchich i Capulettich, czyli najbliższymi głównych bohaterów. Pewnego dnia, Romeo zrozpaczony, że jego wybranka, Rozalina nie odwzajemnia jego uczuć wkrada się razem z przyjaciółmi Merkucjem i Benvolio na bal w domu rodzinnym Julii. Nikt nie wie, że są z nieprzyjacielskiej rodziny, ponieważ przyszli w maskach. Tam główny bohater pierwszy raz widzi się ze swoją przyszłą żoną. Młodzi od razu się zakochują, jednak na drodze kochanków staje zbrodnia popełnioną przez Romea oraz krewny Księcia, Parys, chcący poślubić Julię...
  Czytane przeze mnie wydanie "Romea i Julii" zostało przetłumaczone przez Stanisława Barańczaka i wydaję mi się, że tłumacz bardzo się starał, aby jak najbardziej zmodernizować słownictwo tej książki i dzięki temu nie występowało tam wiele archaizmów, a to bardzo umiliło mi lekturę dzieła Szekspira. Książka ma około 130 stron, więc nie jest dość długa, lecz uważam, że można było nawet w tak krótkiej opowieści zamieścić więcej wydarzeń. Dla mnie działo się zdecydowanie za mało, a ja potrzebuję zdecydowanie więcej akcji, aby dzieje bohaterów mnie wciągnęły. Rzucało mi się w oczy brak opisów choreografii walk i wiem, że ta historia została spisana w postaci dramatu, ale jakiś świadek starcia mógł chociaż ogólnie je skomentować, nawet w formie krzyków przerażenia.
  Z całej książki najmniej lubianymi przeze mnie postaciami są zdecydowanie tytułowi bohaterowie. Przez większość książki Romeo mówi, jak bardzo mu jest źle, gdy nie przy nim Julii i na odwrót. Zdecydowanie nie emanują pozytywną energią i bez przerwy z różnych powodów użalają się nad sobą. Dla mnie zachowanie ich jest dość lekkomyślne, ponieważ pierwszy raz widzą się po przyjęciu u państwa Capulettich, a następnie już nazajutrz biorą ślub. Sam ich moment zakochania wydaję mi się dość abstrakcyjny, uważam, że w prawdziwym  życiu tak ogromna miłość od pierwszego wejrzenia niezwykle rzadko się zdarza. Para praktycznie się nie poznaje, ale i tak zostają małżeństwem i chyba w książce nie został przedstawiony ani jeden ich dialog, którego tematem było coś innego niż to jak bardzo są w sobie zakochani. Teksty wszystkich bohaterów w tej powieści dawały wrażenie, jakby każdy miał talent poetycki, ale rozumiem, że zapewne taki był cel autora, aby te wypowiedzi były jak najpiękniejsze. Moją ulubioną postacią z tej książki jest Marta, która opiekowała się Julią. Zdecydowanie była najbardziej realna i miała spore pokłady poczucia humoru, co niezwykle cenię u postaci. Kojarzyła mi się z taki typem kobiety, która jest zaradna i potrafi sama o siebie zadbać, a w tamtych czasach takie cechy były rzadko spotykane.
  Ta historia pokazuje, jak wielka czasami bywa potęga miłości, lecz dla mnie to, co zrobiły główne postacie pod koniec książki to była już desperacja. Niesie też ze sobą przesłanie, które mnie zachwyciło, że nienawiść może nas zniszczyć. Nie zawsze bezpośrednio, ale może uderzyć w naszych bliskich, co będzie dla nas jeszcze bardziej bolesne. Szczerze mówiąc, nie wiem czy po "Romeo i Julii" przeczytam kolejne dramaty Williama Szekspira. Ta historia nie sprawiła, że "polubiłam się" z tym autorem, lecz jest to książka z wczesnego stadium jego kariery literackiej, więc możliwe, że następne historie są lepsze. Polecam przeczytać każdemu, aby wyrobić sobie samemu zdanie, bo klasyki jest to taki rodzaj literatury, który warto przeczytać niezależnie od opinii innych na jego temat. Dzięki nim poznajemy, czym zachwycali się ludzie parę wieków temu, co ich wzruszało, co bawiło i możemy poczuć bliższą więź z tamtym społeczeństwem.

środa, 9 listopada 2016

RECENZJA KSIĄŻKI "NERVE" JEANNE RYAN

  Hej, przed chwilą skończyłam "Nerve" Jeanne Ryan, do której przeczytania przekonała mnie ekranizacja, na której byłam w kinie, jestem pozytywnie zaskoczona i mam o tej książce dużo do powiedzenia.
  Główną bohaterką, a zarazem narratorką jest Vee. Dziewczyna jest szarą myszką, zawsze nieśmiała i jak sama mówi "stojącą za kurtyną". Jej najlepszą przyjaciółką jest Sydney, która stanowi całkowite jej przeciwieństwo. Jest ona przebojowa, zawsze umie odnaleźć się w towarzystwie, grywa w teatrze szkolnym oraz cieszy się dużą popularnością. Vee jest zakochana w Matthew, to również jest chłopak, który jest tak podobny do głównej bohaterki jak ogień do wody. Nakłoniona przez pewne wstrząsające nią wydarzenie postanawia wyjść z cienia przyjaciółki i zagrać w internetową grę Nerve, gdzie anonimowi Obserwatorzy przysyłają wyzwania i podczas wykonywania ich trzeba się nagrać, za co dostaje się nagrody. Przez udział w grze Vee poznaje Iana, chłopaka dzięki, któremu wychodzenie ze swojej strefy komfortu jest dla bohaterki znacznie przyjemniejsze. Wyzwania z czasem stają się, jednak coraz bardziej niepokojące...
  Pierwszy raz spotkałam się w książce ze zjawiskiem, że żaden bohater nie wzbudził znacząco mojej sympatii. Postacie w tej książce mają naprawdę różne oblicza, które się wyłaniają w stresujących momentach i to pokazuje, że tak naprawdę nigdy nie wiemy, co ktoś w sobie kryje. Często bohaterowie są tu przerysowani. Sydney jest typową popularną dziewczyną znaną nam z amerykańskim filmów o szkole, jednak nie jest pusta jak większość takich osobistości. Matthew jest futbolistą, więc to też jest zabieg jaki często możemy zobaczyć w filmach, że jest przystojny, znany w szkole chłopak, który najczęściej jest gwiazdą szkolnej drużyny. Książka przedstawia też w jaki sposób jest podzielone środowisko nastoletnie. W dość wyolbrzymiony sposób zwraca uwagę na zjawisko dzielenia się na kategorie "niewidoczni" i "widoczni na każdym kroku".  Co do Vee to dopiero na końcu przekonałam się do niej tak samo jak do Iana. Stało się tak, ponieważ swoje zalety, które w dzisiejszym świecie są coraz rzadziej spotykane, np. lojalność traktuje jak wady. Gdy chce zdobyć popularność nie próbuje tego zrobić w ambitny sposób, jak Sydney, która jest znana z gry w teatrze, lecz ucieka się do niezwykle prymitywnych metod, by osiągnąć swój cel. Ona jak i Ian mają tendencję do szufladkowania ludzi. Vee powiedziała coś takiego, że rodzice jej przyjaciela Tommy'ego są bogaci, więc on zapewne w przyszłości będzie robił karierę polityczną. Ian z kolei powiedział o osobach z lepiej zarabiających rodzin, że nic nie rozumieją, gdy te dwie postacie prowadziły dialog na temat tego, jak niesamowite nagrody dostaną, gdy wykonają kolejne prymitywne zadanie. Moim zdaniem, to, ile ktoś ma pieniędzy nie wpływa na zachowanie rozsądku.
  Książka skłania również nad zastanowieniem się nad swoją moralnością oraz szacunkiem do własnego ciała, czego po ekranizacji się nie spodziewałam. Dzieło Jeanne Ryan nakłania do wielu przemyśleń. "Nerve" pokazuje, że ludzie mogą zrobić wszystko  dla pieniędzy, że niektóre osoby nie mają w sobie, ani odrobiny wrażliwość. Zwraca uwagę na to, że coraz częściej sławę osiągają nie artyści, lecz ludzie, którzy robią coś głupiego i niestety ludziom to nie przeszkadza, uciechę sprawia im widok głupoty. Przede wszystkim, jednak namawia do największej refleksji na temat internetu. Przedstawia, że mimo wszystko Internetowi nie można w pełni ufać, że to co zostało wrzucone do Internetu już tam zostaje.
   Wszystkie aspekty w tej książce celebryci, podział środowiska nastolatków, prymitywizm, niebezpieczeństwo jakie stwarza sieć, to wszystko jest wyolbrzymioną i lekko karykaturalną wersją rzeczywistości, lecz moim zdaniem taki był zamysł autorki, aby jak najbardziej zwrócić uwagę na to z jakimi problemami musi zmagać się dzisiejsze społeczeństwo i do czego mogą one doprowadzić.

niedziela, 6 listopada 2016

RECENZJA KSIĄŻKI "MAŁY KSIĄŻĘ" ANTOINE DE SAINT-EXUPERY'EGO

  Hej, dzisiejszy post piszę ku przestrodze dla tych wszystkich osób, które tak samo jak ja chciały przeczytać "Małego Księcia", bo uznały, że to wstyd powiedzieć, że się go nie czytało. Uwierzcie mi, moje życie było piękniejsze przed przeczytaniem tej książki, bo żyłam w przekonaniu, że skoro wszyscy tak ją kochają to musi być ona wielkim dziełem literatury, a dla mnie nim nie była...
  Ta książka opowiada historię pilota, czyli Antoine de Saint-Exupery'ego, który musiał awaryjnie lądować na pustyni. Tam spotyka chłopca, który posiada wszelkie cechy charakteryzujące dzieci. Opowiada on o tym, że przybył z innej planety, na której rośnie jego ukochany kwiat, Róża oraz o swojej wędrówce, którą odbył odwiedzając jeszcze inne planety, na której spotykał postacie, z których każda symbolizowała ludzi o danej osobowości. I właśnie na opisie tej wędrówki w większości opiera się ta powieść.
  Moim zdaniem, Antoine de Saint-Exupery pisał tą książkę z myślą, że będzie ona bardziej ambitną powieścią dla dzieci, jednak słyszałam wiele opinii, że to jest historia dla zdecydowanie dojrzalszego odbiorcy, więc przed przeczytaniem jej nastawiałam się na postacie wykreowane jak w książce dla młodzieży, dorosłych. Bohaterowie byli w ogóle nie rozwinięci. Byli pokazani tylko z takiej strony, że albo są dobrzy, albo są źli. Posiadali zaledwie kilka cech i gdyby to była książka dla dzieci, a nie jak wszyscy mówią "dla dojrzalszego czytelnika" to mi, by to nie przeszkadzało. Moim zdaniem fabuła była była w ogóle nieciekawa i jak dla mnie tak naprawdę prowadziła donikąd, bo Mały Książę nie wyruszył w tą podróż w jakimś konkretnym celu, wyruszył, bo po prostu tak chciał. Autor co najmniej raz na dwie strony pisze jakieś cytaty, które wydają się na początku głębokie, lecz ja po chwili zastanowienia się nad nimi miałam takie uczucie, że albo nie mają one sensu, albo że są zupełnie nieodkrywcze, takie, które tak naprawdę zostały nam pokazane już w milionach filmów, książek, seriali itp. Poza tym nie lubię,gdy w książce jest ogromnie dużo cytatów, zdecydowanie bardziej wolę sama doszukiwać się jakiegoś przesłania w powieści. Uważam, że w "Małym Księciu" to, że świat dorosłych ma wiele wad zostało bardzo wyolbrzymione i praktycznie nie ma tu ani jednej cechy pozytywnej ludzi dorosłych. Pokazani są oni w tej książce tylko z tej najgorszej strony i nie ma czegoś takiego, że jest dorosły inny niż wszyscy, którego można polubić.
  "Mały Książę" jest uważany za jedną z najważniejszych książek XX w. i ogromne dzieło literatury, jednak znam wiele książek, które są mnie znane od tej powieści, a przekazują bardziej odkrywcze wartości. Przesłaniem tej książki jest to, żeby na zawsze pozostać dzieckiem, jednak uważam, że gdyby dorośli posiadali tylko cechy jakie mają dzieci to świat, by po prostu stanął na głowie. Trzeba pamiętać, że dorośli mimo wszystkich ich wad są w tym świecie takim głosem rozsądku, który na pewno jest potrzebny. Podsumowując, uważam, że "Mały Książę" jako powieść dla dzieci jest niezwykle pouczający oraz zwraca uwagę i uwrażliwia na wiele spraw, jednak moim zdaniem dla dorosłego odbiorcy nie będzie ona jakimś ogromnym odkryciem.

sobota, 5 listopada 2016

25 KSIĄŻKOWYCH FAKTÓW O MNIE

  Hej, uznałam, że po mojej pierwszej recenzji powinnam napisać coś, co pozwoli Wam dowiedzieć się o mnie czegoś więcej. Oto 25 książkowych faktów o mnie.
1. Czytam od pierwszej klasy podstawówki, jednak moja czytelnicza pasja rozwinęła się, gdy mając 11 lat pierwszy raz przeczytałam "Harry'ego Potter'a".
2. Moją ulubioną powieścią jednotomową jest "Zielona Mila" Stephena Kinga, a ulubioną serią "Harry Potter" J.K.Rowling.
3. Moim ulubionym gatunkiem jest fantastyka oraz science-fiction.
4. Uwielbiam, gdy w książce jest wykreowany inny świat, mający własny ustrój, prawo, obyczaje. Czytanie powieści z takim elementem jest dla mnie niesamowicie ciekawe.
5. Najgorszą książką, jaką kiedykolwiek przeczytałam jest "Mały Książę" Antoine de Saint-Exupery'ego.
6. Gdy czytam nie ma dla mnie lepszego napoju niż herbata.
7. Moim ulubionym jedzeniem podczas czytania jest czekolada.
8. Nienawidzę, gdy moja książka ma złamany grzbiet.
9. Zazwyczaj czytam leżąc na moim łóżku, przykryta ciepłym kocem.
10. Niezwykle ważna dla mnie w książce jest to jak została wydana.
11. Po dostaniu nowej książki pierwsze co robię to ją wącham.
12. Nigdy nie przeczytałam żadnego horroru.
13. Nie cierpię banalnych romansów.
14. Moją ulubioną ekranizacją książki jest "Wielki Gatsby".
15. Moja lista książek, które chcę przeczytać liczy około 60 pozycji i mimo tego, że regularnie kupuję książki z tej listy stale się powiększa.
16. Moją ulubioną lekturą szkolną jest "Ania z Zielonego Wzgórza".
17. Książki sprawiają, że bardzo się emocjonuję przez co, gdy w książce dzieją się radosne momenty potrafię chodzić z uśmiechem na ustach, natomiast, gdy w książce dzieje się źle mogę przepłakać cały wieczór.
18. Założyłam bloga o książkach, ponieważ nie miałam z kim o nich rozmawiać, a emocje wywołane przez książki, aż prosiły się, żeby je wypuścić na zewnątrz.
19. Uwielbiam chodzić po księgarniach i patrzeć się na książki.
20. Na początku podstawówki często wypożyczałam książki z biblioteki, teraz robię to tylko, gdy jest to konieczne.
21. Wolę książki w twardej oprawie.
22. Na żadną rzecz nie wydaję tylu pieniędzy jak na książki.
23. Gdybym była w Hogwarcie byłabym w Ravenclaw, a moim patronusem byłby renifer.
24. Moją najbardziej znienawidzoną postacią ze wszystkich książek jakie przeczytałam jest Draco Malfoy z "Harry'ego Potter'a".
25. Kocham BookTube i książkową blogosferę.

piątek, 4 listopada 2016

RECENZJA KSIĄŻKI "ZIELONA MILA" STEPHENA KINGA

  Hej, nazywam się Julia i witam Was w pierwszym poście na moim blogu. Będą się tu pojawiały rozmaite recenzje, książkowe tagi i wiele innych tekstów związanych z moją wykonaną z papieru miłością. A teraz już nie przedłużając, czas na moją pierwszą recenzję na tym blogu.
  Opowieść z "Zielonej Mili" rozgrywa się w latach 30., a akcja skupia się w większości w więzieniu Cold Mountain na bloku E. Blok E jest to miejsce, gdzie skazani na karę śmierci czekają na moment, gdy zakończą swój żywot na krześle elektrycznym, zwanym Starą Iskrówą. Bohaterami, na których najbardziej się skupia ta historia są strażnicy pracujący na tym bloku, skazańcy oraz niezwykle inteligentna mysz. W czasie, kiedy głównie dzieje się ta powieść w więzieniu są 3 osoby. Młody szaleniec William Wharton, który nie ma żadnych zahamowań, Eduard Delacroix, który jest wydającym się spokojnym, trochę nie zdającym sobie sprawy z tego co się dzieje staruszkiem, jednak dopuścił się mordu na młodej dziewczynie i by ukryć poszlaki spalił żywcem 6 osób. W końcu jest John Coffey, który po Paulu Edgecombe, który jest szefem na bloku E oraz narratorem, jest drugą najważniejszą postacią tej książki oraz jej największą tajemnicą. John, niezwykle silnie zbudowany mężczyzna, z którego oczu nieprzerwanie płyną łzy został skazany za gwałt i mord dwóch małych dziewczynkach. Paul odkrywa jednak coś, przez co zaczyna się zastanawiać, czy czarnoskóry olbrzym na prawdę jest winny...
  "Zielona Mila" to pierwsza książka Kinga, jaką kiedykolwiek przeczytałam i zdecydowanie zachęciła mnie do przeczytania następnych dzieł tego autora. Fabuła jest niesamowita. Zaskakuje i wciąga tak, że nie można się od niej oderwać. Przede wszystkim jednak sam pomysł na takie, a nie inne miejsce akcji jest genialny. Postacie są tu świetnie wykreowane, są momenty, gdy już myślałam, że postać jest pokazana tylko z jednej strony, po czym autor pokazuje jej wielowymiarowość. Postać myszy, która mieszka w więzieniu i Delacroix się nią opiekuje jest absolutnie nietuzinkowa. Nazywa się Pan Dzwoneczek i to jest moja ulubiona postać. W książce o tak poważnej tematyce wprowadza odrobinę ciepła. Większość osób na bloku E uwielbiała to zwierzę i zabawa z nim dostarczała skazańcom, a zwłaszcza Eduardowi Delacroix mnóstwo radości w ich ostatnich chwilach. Sama postać tego staruszka jakoś sprawiła, że ją polubiłam i jej cierpienie mnie bolało. Jego cicha natura, miłość do więziennej myszy i sama jego postura drobnego staruszka wzbudziła moją sympatię i szczerze Wam powiem, że nie wiem jak Stephen King to zrobił, że polubiłam postać, która zabiła 7 osób, ale to jest właśnie ta wielowymiarowość postaci jaką on nam przedstawia.
  Książka jest brutalna, wzruszająca i może zmienić to jak czytelnik postrzega różne sprawy przed jej przeczytaniem. Porusza wiele wątków od rasizmu, przez zanik człowieczeństwa, aż do obcowania ze śmiercią na co dzień. To mnie najbardziej wzruszyło w tej książce. Ostatni rozdział sprawia, że nasze serce jest złamane właśnie przez śmierć. Autor przez całą książkę "karmi" nas doświadczeniami strażników, dla których śmierć jest codziennością. W ostatnim rozdziale pokazuje, jednak, że śmierć mimo, że jest czymś zupełnie naturalnym i oczywistym, dla niektórych wręcz chlebem powszednim, nigdy nie przestanie budzić w ludziach tych najgorszych i najsilniejszych emocji jakimi jest smutek, rozpacz i ból po stracie kogoś bliskiego.